Z racji tego, że przyszły tydzień będzie okropny, straszny i co tam jeszcze, i nie wiem, czy będę miała czas na bloga, wstawiam dzisiaj rocznicowy oneshot z pairingiem, którego u mnie najmniej i który najtrudniej mi się pisze. Specjalnie dla Was, bo wiem, że wielu czeka na JongKey^^
Pomysł na opowiadanie z tym motywem podsunęłam kiedyś Gomili Giza, która opisała go w tym ficku. Mam nadzieję, że nie obrazisz się, że sama do niego sięgnęłam;)
8 czerwca blog oficjalnie skończy rok:D Chciałabym podziękować wszystkim stałym czytelnikom, tym którzy komentują i tym, którzy nie. Wasza opinia jest dla mnie bardzo ważna i cieszę się, że nie muszę zawieszać bloga z powodu niedoboru komentarzy, ani żebrać o nie pod postem. Dla mnie nie jest ważna ilość, a jakość, więc nawet kilka, a z sercem mi wystarczy <3 Kiedy czytam swoje pierwsze ficki, widzę, jak zmienił się styl mojego pisania i widzę, że sama dojrzewam razem z tym blogiem. Może kiedyś przyjdzie pora żeby napisać coś w całości swojego, jak kiedyś, ale nie martwcie się, to pewnie jeszcze długo nie nastąpi. Mimo tego, że mam lat ile mam wciąż jest we mnie dużo z dziecka i kocham SHINee oraz te porąbane opowiadanka całym moim zboczonym serduchem :D Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną przez następny rok, a i mnie wena nie zostawi^^
----------------------------------------
Tytuł: Nie zasługuję na twoją miłość
Paring: JongKey
Gatunek: angst
Rating: bez ograniczeń
Pierwszym, co poczuł, gdy się obudził, był ból. Nieznośny ból
twarzy, nasilający się przy jakimkolwiek ruchu. Z wahaniem wyciągnął rękę,
chcąc dotknąć tamto miejsce, lecz całą jego głowę pokrywał biały bandaż. W
sercu pojawiło się dziwne uczucie strachu, myśl, że coś jest nie tak, jak
powinno, lecz nie miał możliwości zadania pytania co?.
Głowa pulsowała, a jasność w szpitalnym pokoju raziła go.
Spróbował przypomnieć sobie, co się stało, lecz jego wyobraźnię zasnuwała
ciemność. Bał się. Uczucie niepokoju wróciło ze zdwojoną siłą, gdy uświadomił
sobie, że nic nie pamięta.
Drzwi skrzypnęły lekko i do sali wszedł mężczyzna w białym
fartuchu. Kibum poderwał się do siadu. Chciał usłyszeć odpowiedź na swoje
pytanie, lecz lekarz popchnął go
z powrotem na leżankę, uspokajając ruchem ręki.
z powrotem na leżankę, uspokajając ruchem ręki.
- Proszę się nie ruszać. Zaraz zdejmiemy panu opatrunek. –
powiedział beznamiętnym głosem. Po chwili obok niego pojawiła się pielęgniarka,
nachylając się nad chłopakiem
i powoli odwiązując bandaż.
i powoli odwiązując bandaż.
Czuł, że coś jest nie tak. Było zbyt cicho, a oni zbyt
poważni. Na pościeli z każdą chwilą pojawiało się coraz więcej białego
materiału, a on poczuł, jak głowę owiewa mu zimne powietrze. Kiedy opatrunek został całkowicie odwiązany,
niemal natychmiast przyłożył dłonie do twarzy, chcąc upewnić się, że
niepotrzebnie się bał. Zesztywniał. Po ciele przeszedł mu dreszcz, a dłonie
zdrętwiały. Otworzył usta, chcąc coś powiedzieć, lecz ból ponownie przeszył
jego twarz.
- Musieliśmy usunąć wszystkie kawałki szkła wbite w skórę
twarzy. Za tydzień zdejmiemy szwy.
Raz jeszcze dotknął swojej skóry. Zawsze nieskazitelna,
gładka cera teraz poprzecinana była licznymi bruzdami aż od prawego oka,
poprzez nos i wąskie usta. Włosy o które zawsze dbał, które były jego
wizerunkiem, zniknęły. Był ogolony niemalże na zero.
Poczuł, jak do gardła podchodzi mu wielka gula, sprawiająca,
że nie jest w stanie przełknąć śliny. Oczy zwilgotniały, a on sam miał
wrażenie, że zapada się w jakąś wielką, czarną pustkę. Musiał złapać się
kołdry, tak bardzo drżały mu dłonie. Zwrócił się w stronę lekarza i wychrypiał
cicho:
- Lusterko.
Pielęgniarka popatrzyła na niego zmartwiona, podając mu
przedmiot. Key przymknął oczy, wciąż mając nadzieję, że może to tylko zły sen,
może to wcale nie jest prawda. Uniósł rękę. Otworzył oczy. Lusterko upadło na
posadzkę, a szkło rozbiło się na malutkie kawałeczki. Krzyknął głośno, szarpiąc
się za nieistniejące włosy, ignorując ból twarzy
i małą strużkę krwi spływającą z rozciętej blizny na wardze.
i małą strużkę krwi spływającą z rozciętej blizny na wardze.
***
- Bummie. – zmartwiony głos i ręka ciągnąca za kołdrę, którą
się zakrył.
Zacisnął dłonie mocniej na materiale i skulił się jeszcze
bardziej, chcąc zniknąć.
- Bummie, proszę.
Chcę cię zobaczyć. Proszę, pozwól mi. -
łamiący się głos Jonghyuna.
Key poczuł, jak chłopak usiadł na łóżku,
gładząc delikatnie jego ciało przez materiał.
Nie umiał. Minął tydzień, a on nie odezwał się do niego ani
słowem. Bał się, że jeżeli powie cokolwiek, jego bariera pęknie i pozwoli
Jongowi, aby odkrył kołdrę. Nie chciał go stracić. Został mu tylko on.
W mediach wrzało od plotek. Jego twarz była na pierwszych
stronach największych brukowców. Diva Key oszpecony! SM decyduje się zwolnić
piosenkarza. Key wciąż leży
w szpitalu. Co będzie z karierą członka jednego z najbardziej popularnych boysbandów?
w szpitalu. Co będzie z karierą członka jednego z najbardziej popularnych boysbandów?
Stracił wszystko. Stracił zespół, który kochał całym sercem
. Stracił marzenia, o które tak walczył. Stracił siebie. Już nie był Almighty
Key, nie był Divą. Pozostał jedynie Kim Kibum, cichy chłopak sprzed debiutu
pozbawiony twarzy, pozbawiony złudzeń i nadziei.
Nie mógł stracić Jonghyuna.
Poczuł, jak materiał powoli zsuwa się z jego ciała, a ręce
Jonga wkradają się na jego ciało.
- Zostaw mnie! – krzyknął, zabierając kołdrę i owijając się
nią, niczym w kokon.
- Bummie, proszę. – Jonghyun płakał. Słyszał to w jego
głosie, lecz głos jego rozsądku był jeszcze głośniejszy.
Kolejny nieśmiały dotyk. Znów się odsunął.
Cisza.
Pięć minut później w pokoju usłyszał kroki kilku osób.
- Kibum, zdejmij kołdrę. – powiedział jakiś mężczyzna, po
czym pociągnął za materiał. Kiedy chłopak go odepchnął, nie poddał się.
- Zostaw mnie! Zostaw! – wrzask. Szarpał się otulony białym,
przepoconym materiałem. Wił się, kopał, bił ciekawskie, niemiłe dłonie. Słyszał, jak Jonghyun próbuje go uspokoić, lecz on tak bardzo się bał. Zaczął krzyczeć,
jeszcze i jeszcze aż w końcu poczuł błogi spokój. Zasnął.
***
Minął miesiąc, a on nie odezwał się do niego ani
słowem. Przestał odzywać się do
kogokolwiek.
***
- Bummie, lekarze mówią, że przeniosą cię do szpitala
psychiatrycznego. Myślą, że jesteś nienormalny, ale przecież tak nie jest!
Bummie, proszę, powiedz coś, tylko jedno słowo, a zostaniesz tutaj, ze mną. Nie
pozwolę, żeby cię tam zabrali.
Słowa dochodziły do niego jakby w opóźnionym tempie. Oczy bolały od płaczu. Było mu już wszystko
jedno. Mogą go zamknąć, przynajmniej tam nikt nie będzie musiał go oglądać. Przecież Jonghyun nie będzie go chciał, kiedy zobaczy, jak
wygląda. On sam nie mógł na siebie patrzeć.
Któregoś dnia, gdy był w
szpitalnej toalecie, nie mogąc znieść swojego odbicia w lustrze, zrzucił je z
małego haczyka, patrząc, jak małe kawałeczki szkła pokrywają podłogę. Miał
wrażenie, że widzi się nawet w tych kawałeczkach. Nie mógł tego znieść.
Podszedł do okna i przerzucił nogi przez parapet. Gdzieś z oddali słychać było
piosenkę SHINee jak na złość puszczaną przez jakiś nastolatków. Krzyczał, żeby
przestali. Zakrył uszy, nie chcąc słyszeć znienawidzonej melodii. I wypadł.
Znaleźli go na chodniku przed szpitalem. Miał złamane żebro
i nogę.
***
Psychiatryk był cichy i głośny zarazem. Czasami miał
wrażenie, że znalazł się w wielkiej pustce w której nie ma absolutnie nic, w
której jest sam. Krzyczał wtedy głośno,
a panowie w białych fartuchach przywiązywali go do łóżka.
a panowie w białych fartuchach przywiązywali go do łóżka.
Czasami śpiewał razem z innymi pacjentami. Mówili, że ma
ładny głos. Urządzali sobie szpitalne koncerty, a on próbował się uśmiechać.
Włosy odrosły i Key przefarbował je na czarno. Uznał, że pasują do blizn.
Któregoś dnia zobaczył Jonghyuna, gdy śpiewali na
prowizorycznej scenie ustawionej
z ławek. Mikrofon zajęczał cicho, upuszczony na ziemię, a on zerwał się do biegu, chcąc uciec gdziekolwiek. Uciec od tego spojrzenia.
z ławek. Mikrofon zajęczał cicho, upuszczony na ziemię, a on zerwał się do biegu, chcąc uciec gdziekolwiek. Uciec od tego spojrzenia.
- Kibum! – usłyszał tuż za sobą. Spanikowany rozejrzał się
dokoła, lecz szpitalny korytarz kończył się w tym miejscu i dalej nie było już
nic. Przerażony skulił się pod ścianą, zakrywając twarz dłońmi. Na rękach poczuł jego ciepłe dłonie. Jonghyun kucnął obok
niego i objął jego ciało, przyciągając go do siebie. Pozwolił mu na to. Nie
miał siły dalej walczyć. Wciąż się bał, lecz pragnienie
bliskości ukochanego było większe.
- Kibum, kocham cię,
wiesz o tym? – usłyszał, a ciepły oddech Jonghyuna owiał jego szyję. Przygryzł
wargę. To tak bardzo bolało. Bo przecież jak go zobaczy już nie będzie go
kochał. – Kocham cię bez względu na wszystko, rozumiesz?
Nie odpowiedział. Wtulił się w niego mocniej, wybuchając
szlochem , dłonie zaciskając kurczowo na koszulce starszego. Usiedli na
podłodze, a ciszę przerywał tylko jego cichy płacz. Poczuł, jak dłonie Jonghyuna odsuwają go od siebie. Znów
zaczął się wyrywać. Przecież on nie mógł go zobaczyć…
- Kibum! – krzyknął Jong, odwracając go w swoją stronę.
Spuścił głowę. Ostatnia szansa…
Ciepłe dłonie powoli unoszące jego podbródek. Zamknął oczy.
Nie potrafił na niego patrzeć. Nie chciał widzieć obrzydzenia malującego się na
jego twarzy.
Jonghyun pogłaskał go po policzku, a potem ucałował lekko
każdą z jego blizn. Key zadrżał, czując na swoich spierzchniętych ustach wargi
chłopaka. Nieśmiało uchylił wargi, oddając pieszczotę, płacząc jeszcze
bardziej.
- Nie płacz.
- Nie możesz mnie kochać… - wyszeptał. Czuł jak jego serce
rozlatuje się na tysiące kawałków. – Nie musisz się nade mną litować. Nie
możesz kochać kogoś kto… k-to tak wy-wygląda. – zaszlochał, odwracając się od
niego.
- Pozwól, że ja o tym zadecyduje. – powiedział Jong, po czym
ponownie wpił się w jego wargi. Key przyciągnął go do siebie mocniej, wplatając
dłonie w brązowe włosy ukochanego. Przymknął oczy, zaciągając się delikatnym
zapachem jego ciała za którym tak bardzo tęsknił. - Nigdy więcej mi nie uciekaj. - usłyszał.
- Nie będę.
Eeee... No... Ten... Wow... Genialne to i trochę brak mi słów... No po prostu mnie wmurowało. Aż mi wstyd, że mój poziom pisania jest tak dołująco niski... Mam nadzieję, że mi wybaczysz, bo mój mózg jeszcze nie do końca działa po tym fiku. Myślę, ale nadal nie mam zielonego pojęcia co mogłabym napisać. Genialne, wspaniałe, boskie, cudne. Kocham tego fika i takiego Key. <3
OdpowiedzUsuń[http://borntobewildyaoi.blogspot.com/]
ach idę popłakać w kącie~ to było takie śliczne, takie poruszające, takie głębokie. kto by nie chciał takiego rozsądnego faceta jak JJong, no doprawdy. i Key taki rozsypany... przepiękny fanfik!
OdpowiedzUsuńCudowne. Genialne. Zakochałam się w tym fiku. *_*
OdpowiedzUsuńRany, nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak ja teraz płaczę. W ogóle trzęsę się, nie mogę się skupić i coś tak cholernie ściska mnie za żołądek... RAANY. Zdajesz sobie sprawę z tego, że to jest genialne? W ogóle to określenie wydaje mi się teraz takie prymitywne i banalne, że aż wstyd je użyć, ale słów mi brakuje. Ja na ogół jestem osobą bardzo wrażliwą i szybko się rozklejam, ale teraz... jej. Zwykle uspokajam się po kilku chwilach, jednak w tym momencie płaczę i płaczę, ledwo piszę, to było takie piękne! Zawsze mam wrażenie, że to jest prawdziwa, nieoszukana miłość, kiedy osoba zostaje z kimś bez względu na jego wygląd. Po prostu go kocha takim, jakim jest.
OdpowiedzUsuń"Nie zasługuję na twoją miłość" chyba stanie się jednym z moich ulubionych oneshotów i pewnie będę do niego wracać. Zdecydowanie Twój najlepszy.
Jej, Bere, uspokój się. ;-;
Przepraszam za ten cały chaos w komentarzu, ale te emocje, te emocje...
Pozdraaawiam i wielkie gratulacje z okazji rocznicy. <3
I want youu... T__T Dlaczego Ty mi to robisz, unnie Q.Q Znowu angst i to znowu taki, ja nie wiem, lubisz chyba dociskać mnie do podłogi i sprawiać, że nie wiem, co ze sobą zrobić. I to właśnie w takich momentach, kiedy powinnam się uczyć. Ugh!
OdpowiedzUsuńGenialny. Naprawdę bardzo mi się podoba. Uwielbiam takiego Jonghyuna, uwielbiam różnorakie choroby psychiczne, a raczej opowiadania z nimi związane. Jeszcze z Twoim stylem i talentem do angstów po prostu nie mogło wyjść źle. I jest fantastyczne, naprawdę. Cieszę się, że skończyło się jednak jakimś rodzajem happy end'u. Chyba nie przeżyłabym, gdyby wyglądało to inaczej T^T
Hwaiting!
Kei.
Piękne, czekałam na coś takiego. Dziękuję!
OdpowiedzUsuńWszystkie paringi z Keyem są wyjątkowe...
Eh.. chcę więcej takich rzeczy. Najlepiej w odcinkach ! ^.^ Coś z Bummiem w roli głownej.
C:
Tak, "wyjątkowy" to idealny przymiotnik do określenia tego tekstu. Tak prosto napisany tekst, zawierający sobie historię zagubionego Kibuma. To było do bólu wzruszające i pouczające zarazem. Wątek lęków Key i psychiatryka nie był kolejnym, urozmaicającym opowiadanie. To było coś więcej, coś co uczy i zaczyna wymagać od czytelnika do pobudzenia szarych komórek i zmian. Lubię twórczość, z której można tak dużo wyciągnąć. Te kilka słów może zmienić człowieka, zapewniam Cię.
OdpowiedzUsuńMegaa:O Aż się wzruszyłam czytając to,co u mnie jest rzadkością.Nawiązałaś tu do tego,że jakby wygląd nie jest najważniejszy w miłości i to mi się bardzo podoba.Jongyun był tu taki ciepły i troskliwy,mimo iż za nim nie przepadam to bardzo podobało mik i się tu jego zachowanie.Ach,aż tylko życzyć Kim oppom(nie wiem czy dobrze napsiałam XD A co mi tam...^^)szczęśliwej i udanej miłości.xD Najlepszego z okazji rocznicy^^
OdpowiedzUsuńTak bardzo genialne... smutne i radosne... tragiczne i wesołe. Wszystko za jednym razem. Niesamowite, wiesz?
OdpowiedzUsuńŚwietnie oddałaś charakter tej miłości i małą słabość Bummiego. Wiesz, odbieram tego shota trochę jako przestrogę i w większej mierze pouczenie. Kurcze, brakuje mi słów xD Po prostu świetne.
Pozdrawiam ;3
Strasznie smutne, ale i piękne. Potrafisz łączyć te dwie cechy w mistrzowski sposób, który porusza serce <3. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńHehe no popatrz 8 czerwca twój blog będzie miał rok a ja 16 lat już xd
OdpowiedzUsuńco do one shota. był na początku trochę smutny a na końcu słodki :3 i to jak Jokng tulił i całował Kibuma :3 uwielbiam Twoje ficki i mimo że się nie udzielam to czytam regularnie i sprawdzam co jakiś czas czy jest coś nowego xd jak jest to mordka mi się cieszy a jak nie ma to stwierdzam iż nie miałaś pewnie czasu nic napisać i niedługo na pewno pojawi się coś nowego xd także ten, czekam na "Znajdę Cię" i życzę weny i czasu na pisanie czy coś :3 / wiecznie nie udzielająca się Kimikoo
Och, to było... Sama nie wiem, jak to określić, ale wiem, że historia była cudowna. Znów mój Kibum ucierpiał, ale powoli przyzwyczajam się do tego, że co oneshot, to jemu dzieje się krzywda, albo zdrada, albo ktoś go bije, nienawidzi itd. A on taki kochany :c ale to nic, bo na końcu wszystko się ułożyło i naprawdę cieszę sie, ze Jonghyun z niego nie zrezygnował.
OdpowiedzUsuńWiem, co to sesja i wiem jaki to ból, gdy nie można pisać, bo trzeba się uczyć, a ja mam taką tendencję do posiadania największej weny i zapału do pisania, kiedy zbliża się sesja. Złośliwość nie zna granic xd
... Poryczałam się gdzieś w połowie TAT
OdpowiedzUsuńTeraz głowa mnie boli jeszcze bardziej, więc mój komentarz może być strasznie nieskładny, za co przepraszam :<
Zacznę od tego, że aż mnie mdliło na wyobrażenie blizn Kibuma. Zawsze byłam wyczulona na takie widoki. krew, flaki, mózg na wierzchu - spoko.
Pocięte żyły, ogólnie pocięte niczym żyletką, blizny? Niee D:
Zachowanie Kibuma było jak najbardziej właściwe. Nie dziwie mu się, że tak się zachowywał. Wszystko się dla niego skończyło... zespół, kariera, jego cudowna twarz. Dlatego jestem niezmiernie szczęśliwa, że Jonghyun przy nim został. Pomimo jego zachowania, unikania Jonga przez Key... on nadal był przy nim. I pomimo, że mi skrzywdziłaś Kibuma to przypadło mi do gustu.
Nie wiem co jeszcze bym mogła powiedzieć... nie ma do czego się doczepić. Jedyne co mi teraz zostaje to życzyć powodzenia w nauce i czekać z niecierpliwością na kolejny rozdział "znajdę cię"
Pozdrawiam i Hwaiting <3
Dopiero teraz dotarłam do tego shota i jestem pod wielkim wrażeniem. Nie wiem co mogłabym napisać. Naprawdę wszystko genialnie opisałaś i zakochałam się w tym. Sama rozumiem zachowanie Kibuma,ale na szczęście Jong i tak go nie zostawił. Na prawdę czytało się łatwo i można się dobrze wczuć. Chciałabym tak pisać! No nic zazdroszczę i życzę dalej dużo weny! Na pewno będę częściej zaglądać n Twojego bloga :3
OdpowiedzUsuńYume
[yume-stories.blogspot.com]
Nie wiem co napisać. Jestem pod wrażeniem wszystkich ficków, ale ten wyjątkowo mnie zaskoczył. To takie piękne, że Jonghyun mimo wszystko nie zrezygnował z Kibuma i nie poddawał się. Masz niezwykły talent do pisania.
OdpowiedzUsuńWow, przepraszam, że tam późno komentuję, ale dopiero teraz znalazłam twój blog. Jestem po wrażeniem, ponieważ kocham Jongkey, świetny shot, taki uroczy *0* Ty chyba naprawdę musisz nie lubić Dzonka, w twoich opowiadaniach, zazwyczaj jest tym złym, co mnie lekko irytuję �� Ostatnio spotykam się z masa hejtów w stronę Jjonga xD A przecież on taki kochany �� W każdym opowiadaniu jest zły, dlatego jestem zadowolona z tego �� Myślę, że One shot świetnie ukazuję prawdziwe oblicze dino. Przynajmniej tak mi się wydaję. Czekam na kolejne świetne shoty, opowiadania ��
OdpowiedzUsuńPiękne brak słów
OdpowiedzUsuńPiękne brak słów
OdpowiedzUsuń