poniedziałek, 14 października 2013

Piece of heaven (JongTae)


Tak, powinniście mnie teraz zabić za to, że tyle nie dodawałam, ale jak patrzę na Worda to odechciewa mi się wszystkiego. Nienawidzę tego uczucia bezsilności i tym bardziej jest mi głupio ze względu na Was, że tyle nic nie dodawałam;(
Dzisiaj oneshot napisany z Anną, która podjęła się próby przywrócenia mojej weny :D Tekst pisany przez nią jest wyróżniony na czerwono.
---------------------------------------------------------------





Tytuł: Piece of heaven
Pairing: JongTae
Gatunek: AU, fluff
Rating: bez ograniczeń


          Stałem oparty o chłodny mur jakiegoś budynku. Dzień był jak co dzień, tylko jesień jeszcze zimniejsza. Kilka osób minęło mnie, zasłaniając przez chwilę obraz nocnej ulicy. Wypuściłem oddech, malując przed sobą białą ścieżkę odlatującą gdzieś w dal.

Takie chwile jak ta sprawiały, że studiowanie literatury wydawało mi się jeszcze bardziej bezsensowne. Oglądając chłód ludzi mijających się obojętnie, sam nie wiedziałem, co skłoniło mnie do napisania pracy zaliczeniowej na temat przyjaznych stosunków międzyludzkich. Przyznaję - nigdy nie wierzę w to, co piszę, ale nie muszę. Bo zadaniem pisarza nie jest zachęcanie do samobójstwa i okradanie starszych pań, a kolorowanie świata codziennego, nawet jeśli żadna z barw jakie przestawia od dawna nie istnieje już w przyrodzie.

- Czekasz na kogoś? - usłyszałem głos.

Z niechęcią podniosłem wzrok, przed sobą zauważając Jonghyuna - główny powód, dzięki któremu sens mojej pracy zdawał się gdzieś umykać. Przyjazne stosunki międzyludzkie? To prawda, nie musiałem wierzyć w puste zdania, które miały pomóc mi w zaliczeniu roku, ale chciałem chociaż trochę potrafić wyobrazić sobie to wszystko. Nie umiałem.

Nigdy nie miałem przyjaciół, a dom rodzinny traktowałem raczej jak hotel, niż miejsce, do którego chętnie się wraca. Może było to spowodowane tym, że w dzieciństwie ktoś bardzo mnie zawiódł? Nie chciałem się nad tym rozwodzić, wmawiałem sobie, że nie potrzebuję niczyjej bliskości. A on tego nie rozumiał. Cholerny krasnolud, który ni stąd ni zowąd zapragnął czepiać się mojej samotności. Czyżby miał za mało przyjaciół w swoim haremie dziewczyn i chłopaków zdolnych zrobić dla niego wszystko?

- Podejrzewam, że na ciebie, ale być może tak mi się tylko wydaje, bo powinieneś przyjść piętnaście minut temu – odpowiedziałem, nie ruszając się z miejsca i wciąż wpatrując przed siebie. - Wciśniesz mi teraz jakąś tanią wymówkę? W końcu tobie wszystko przychodzi łatwo... - moje słowa zabrzmiały jak wyrzut rozżalonego samotnika, ale nie potrafiłem inaczej zareagować na jego spóźnienie, niż ucieczką w poirytowanie. Wiedziałem, że to nie była z mojej strony tylko złość, a zwyczajna zazdrość o to, jak lekkie i szczęśliwe było jego życie. Jednak odsuwałem te myśli od siebie.

- Jeśli chcesz, mogę powiedzieć, że uciekł mi autobus. - uśmiechnął się Jonghyun, podchodząc do mnie i stając na przeciwko. Na jego ustach błąkał się ten pewny siebie uśmieszek, który irytował mnie od chwili, kiedy go poznałem. Miałem wrażenie, że doskonale wie, co czuję i tylko go to bawi.

- Powinieneś się cieszyć, że zgodziłem się z tobą spotkać. - mruknąłem, uciekając od niego wzrokiem i odpychając lekko od murku. Nie czekając na niego, zacząłem iść w pierwszym lepszym kierunku.

- Może podświadomie sam tego chciałeś? - zapytał.

Zatrzymałem się, słysząc jego pełne przekonania słowa. Spojrzałem na niego przez ramię, nie tracąc jednak wypracowanej powściągliwości wypisanej na twarzy.

- Jestem pewien, że nie chciałbyś zagłębiać się w moją podświadomość.

- Lubisz łapać mnie za słowa. - zaśmiał się i zanim zdążyłem się zorientować, co chce zrobić, wyprzedził mnie, łapiąc przy tym za nadgarstek i pociągając za sobą.

Kiedy mnie mijał, wyraźnie poczułem jego zapach tuż przy swojej twarzy. Teraz ten subtelny aromat rozchodził się wokół mnie, jak najbardziej intensywne perfumy. Spojrzałem na palce oplatające moją szczupłą rękę a następnie przed siebie, na sylwetkę chłopaka, który torował mi drogę przez tłum ludzi, którzy wyszli na miasto, aby zaczerpnąć weekendowej chwili wolności. Usłyszałem dźwięki jakiejś latynoskiej piosenki granej przez grupę osób przy jednej z uliczek. Zagryzłem wargę, po czym odchrząknąłem.

- Dokąd idziemy? - spytałem.

- Zobaczysz. - uśmiechnął się tajemniczo, kierując się w tylko sobie znanym kierunku.

Po chwili stanęliśmy przed wejściem do sporego klubu nocnego, którego szyld oświetlał niebieską poświatą czerń nocnego nieba. Jonghyun od razu skierował się do bocznego wejścia, już z daleka pokazując ochroniarzom swoją vip-owską kartę.

- To nie jest dobry pomysł. - skrzywiłem się, kiedy po wejściu do klubu otoczyła mnie masa spoconych, bujających się w rytm muzyki ciał.

- Daj spokój, Minnie. Nie żyjesz w jungli, musisz wychodzić do ludzi.

- Nic nie muszę. - odparłem, próbując ukryć swoją fascynację eleganckim wystrojem pomieszczeń i wyjątkową atmosferą tego miejsca. Nie chciałem, żeby zobaczył, że mi się podoba.

Chłopak zaprowadził mnie na parkiet, zaczynając bujać się w rytm muzyki. Stanąłem na przeciwko niego, czując się jak kompletny idiota. Ja nie tańczyłem. Miałem ochotę uciec z tego miejsca i zaszyć się z powrotem w swoim bezpiecznym pokoju.

Gdy chłopak zauważył moje zakłopotanie, zaczął tylko jeszcze bardziej podskakiwać na parkiecie, jednak jego próba rozśmieszenia mnie i skłonienia do otworzenia się nie ujęła mu nic z jego pewności siebie. Jakby robienie z siebie idioty sprawiało, że stawał się tylko jeszcze bardziej atrakcyjny.

Był tak bardzo zdeterminowany przyciągnięciem mojego wzorku, że w końcu się poddałem i nasze spojrzenia się spotkały. Kiedy to się stało, jego uśmiech pogłębił się, a on szepnął bezgłośnie: słodki.

Przewróciłem oczami, starając się zdusić w sobie odruch unoszenia się kącików moich ust, które i tak już nieznacznie drgały, jednak niemal natychmiast ponownie przywróciłem na twarz maskę obojętności.

- Myślisz, że jesteś zabawny? - zapytałem, siląc się na ironię.

- Widziałem, jak się uśmiechałeś. - pokazał na mnie palcem, a ja prychnąłem ze złością.

- Wcale się nie uśmiechałem. - powiedziałem, odwracając się w celu jak najszybszego wyjścia z klubu. Czułem się dziwnie i to mnie przerażało. Wcale nie chciałem wracać do domu. Chciałem zostać tutaj i bawić się razem z Jonghyunem, cieszyć się tak, jak on.

- O nie, nie. Tak łatwo ode mnie nie uciekniesz. - Jong złapał mnie za rękę, nie pozwalając odejść.

Potem wszystko działo się błyskawicznie: szatyn rozmawiający z DJ-em, a po chwili śpiewający na oczach całego klubu „Sto lat”, specjalnie dla mnie. Nie miałem pojęcia, skąd wiedział, że akurat dzisiaj mam urodziny. Nagle zaczęli do mnie podchodzić obcy ludzie. Składali mi życzenia, zapraszali do tańca. Ktoś wziął mnie na ręce i obkręcił kilka razy dokoła. Nawet nie wiedziałem, kiedy zacząłem się śmiać. Już dawno nie przeżyłem czegoś takiego.

Po chwili poczułem czyjś oddech na moim karku i ręce oplatające mnie w pasie.

- Kiedy wcześniej mnie opieprzałeś za spóźnienie, chyba nie myślałeś, że naprawdę nie przyjdę? – usłyszałem głos Jonghyuna i zadrżałem, zaskoczony zarówno jego niespodziewanym gestem, jak i słowami. - Wiedziałem, że będziesz dziś chciał jak zwykle zaszyć się gdzieś na uboczu, z dala od wszystkiego. Jednak nikt nie powinien być sam w dniu swoich urodzin.

Jego ciepłe dłonie rozgrzewały moją talię, a policzek prawie stykał się z moim. Coś zacisnęło mi się w żołądku, a serce zwiększyło swój bieg. Spojrzałem na ziemię, gubiąc się we wciąż nowych emocjach, które na mnie napierały.

- Więc jak, Taemin? - szepnął mi do ucha, starając się, aby jego głos przebił się przez gwar i dźwięki muzyki. - Czy jest coś specjalnego, co chciałbyś dostać na urodziny?

Nie wiedziałem, co powiedzieć. Nie byłem przyzwyczajony do bliskości drugiej osoby, która sprawiała, że w tym momencie nie umiałem myśleć całkiem racjonalnie.

Jonghyun odwrócił mnie przodem do siebie i uśmiechnął się lekko. Chyba nie był taki zły, jak mi się wcześniej wydawało. A może szuka kolejnego chłopaczka na posyłki? Tysiące nadziei i wątpliwości spierało się w mojej głowie, a dłoń chłopaka lekko gładząca mój policzek sprawiała, że mój cały wcześniejszy dystans zaczął topnieć.

- Dlaczego to robisz? - spytałem, nieśmiało spoglądając w jego oczy. - Dlaczego robisz dla mnie to wszystko?

Nie odpowiedział. Wyciągnął mnie z klubu i znowu zaczął gdzieś prowadzić. Tym razem przestrzeń wokół mnie z każdą chwilą stawała się coraz bardziej oddalona od ludzi i co raz mniej przypominała skupisko butików, restauracji i sklepów, jakie widywałem w centrum miasta. Było mi zimno z powodu nagłej zmiany temperatur, ale bliskość drugiej osoby, ocieplała lekko moje ciało i umysł.

W końcu droga, którą się poruszaliśmy, zaczęła piąć się ku górze. Jonghyun stał się teraz jeszcze bardzo tajemniczy, a ja nie byłem w stanie się do niego odezwać, po moim ostatnim, niezręcznym pytaniu.

Nagle chłopak zatrzymał się i obrócił w moją stronę. Szybkim krokiem okrążył mnie dookoła i niespodziewanie zasłonił mi oczy swoją dłonią. W jednej chwili obraz przede mną stał się ciemnością.

Jonghyun klepnął mnie po plecach wolną ręką, zmuszając do pójścia dalej, aż w końcu, po kilku krokach powiedział:

- Stop. - a następnie powoli odsłonił moje oczy.

Przed sobą zobaczyłem rzekę Han, w której odbijało się tysiące światełek z całego miasta. Woda wyglądała niczym płynne złoto mieniące się i poruszane delikatnymi podmuchami wiatru.

- Lubię cię. - powiedział Jonghyun i pocałował mnie lekko w policzek. Zarumieniłem się i zawstydzony spuściłem głowę, a on przytulił mnie do siebie i szepnął: - Wszystkiego najlepszego.

Czułem się tak, jakbym śnił. Nigdy nikt nie powiedział mi, że mnie lubi. Zawsze byłem sam, a ludzie nie byli specjalnie chętni, żeby się do mnie zbliżać. I nagle pojawił się Jong, który łaził za mną krok w krok, mimo tego, że byłem dla niego niemiły i odpychałem go. A teraz stoimy objęci, patrząc na pierdolony, romantyczny widoczek, zupełnie jak na filmach. Tylko, że życie to nie film, a ja nawet nigdy nie miałem chłopaka. To nie mogło być możliwe.

- Jest zimno. - usłyszałem jego głos, a z jego ust wypłynął obłoczek pary. - Chcesz iść do mnie?

Przytaknąłem niepewnie, zastanawiając się, czy to jest właśnie to, co powinienem uczynić, słysząc takie pytanie. To wszystko byłoby łatwiejsze, gdybym mógł być autorem książki swojego życia. Wykreowałbym w niej świat taki, w jakim nie tylko ja, ale każdy z nas chciałby żyć. Przypisałbym sobie te wszystkie cechy, których tak mi brakowało: odwagę, pewność siebie, radość. A na koniec skończyłbym jak w każdej z takich książek, nurzając się w radosnym happy endzie.

Jonghyun jednak zdawał się nie zwracać uwagi na to, że nie jestem idealny. Był jak świetny facet z typowego romansu - przystojny, zabawny i wyrozumiały.

W miarę jak coraz bardziej zbliżaliśmy się do jego mieszkania, zacząłem się zastanawiać, czy wszystko skończy się tak, jak w książkach, czy ten cały happy end jest w ogóle możliwy. Nagle zacząłem się bać, a dłoń Jonghyuna zdawała się wręcz palić moją skórę. W mojej głowie zaczęło się pojawiać tysiące obrazów, a ja ponownie miałem ochotę uciec w miejsce, gdzie nie będę musiał zastanawiać się, czy to co robię, jest właściwe i co o mnie myśli druga osoba.

Kiedy otworzył przede mną drzwi, cały drżałem, tak bardzo byłem zestresowany. Kompletnie nie wiedziałem co robić i jak się zachowywać po tym wszystkim, co już się stało i przed tym, co być może się stanie. Byłem kompletną porażką jeśli chodziło o stosunki międzyludzkie.

- Taemin? Co się dzieje? - zapytał Jonghyun, patrząc na mnie uważnie.

Wszedłem do środka, ale myśli, które znowu mnie dogoniły, nie pozwalały mi cieszyć się nawet promykiem radości z powodu tego, gdzie i z kim byłem.

- Przepraszam... - szepnąłem, po czym pokręciłem głową, podnosząc głos. - Ja... Nie rozumiem! Co ty niby takiego we mnie widzisz? Powiedziałeś, że mnie lubisz tylko... tylko ja naprawdę nie rozumiem, dlaczego?

Jonghyun przez moment patrzył na mnie zdumiony moim rozpaczliwym wybuchem, ale po chwili uśmiechnął się czule. Moje oczy otworzyły się szerzej, kiedy to zrobił, a ręce opadły bezwładnie wzdłuż ciała. Spodziewałem się, że dotrze do niego jaki pokręcony byłem, ale tak się wcale nie stało.

- Taemin. – powiedział, zmniejszając odległość między nami i odgarniając mi włosy za ucho. - Mam powiedzieć to głośno? Jest tak wiele powodów, które powodują, że czuję do ciebie właśnie takie, a nie inne uczucie. Lubię cię za ten wesoły uśmiech, który tak rzadko gości na twojej twarzy. Jednak to nic, bo cieszę się jak wariat, że tylko ja mam szanse go zobaczyć. Lubię cię za to, że jesteś szczery i potrafisz mnie rozbawić jak nikt inny. Lubię cię za to, jak pięknie potrafisz ubrać w słowa szarą rzeczywistość. Przy tobie mam ochotę na wszystko, bo z tobą nawet najmniejsza rzecz jest wyjątkowa. Jak wiele pytań chcesz jeszcze zadać mojemu sercu i jak wiele jego reakcji potrzebujesz, aby w to uwierzyć?

Poczułem, jak w kącikach moich oczu zbierają się łzy. Rozchyliłem usta i spojrzałem mu w oczy.

- Czy gdybyś był mną, wierzyłbyś w coś takiego, kiedy od zawsze byłeś sam? - spytałem drżącym głosem.

Tym razem to Jonghyun wykonał ruch głową, aczkolwiek nie pokręcił nią tak, jak ja, ale wykonał gest przytaknięcia.

- Od kiedy cię spotkałem, zawsze powtarzałeś mi te kilka słów. Nawet nie zauważałeś, że już od dawna jest obok ciebie ktoś, kto tylko czeka, abyś go zauważył – powiedział, przybliżając swoją twarz do mojej i owiewając swoim ciepłym oddechem mój policzek. - Tym kimś byłem ja.  - dokończył, po czym ostrożnie złączył nasze usta.

Nieśmiało rozchyliłem wargi, czując, jak szatyn muska je delikatnie swoimi ciepłymi ustami. Całował mnie powoli i czule, nigdzie się nie spieszył, jakby wiedział, że musi dać mi czas, abym nauczył się odwzajemniać jego pieszczoty. To był mój pierwszy pocałunek i nie bardzo wiedziałem, co mam robić, lecz Jonghyun nakierowywał mnie i uczył za pomocą swoich słodkich, uzależniających pocałunków. Kiedy poczułem, jak wsuwa język do wnętrza moich ust, jęknąłem cicho, mocniej wczepiając się w jego ramiona. Nieśmiało wysunąłem swój organ, pozwalając, by nasze języki splotły się w tańcu. Jonghyun odsunął mnie od siebie delikatnie i spojrzał w oczy.

- Boisz się? - spytał.

- Bardzo - odpowiedziałem szczerze. Położył mi dłoń na policzku i przejechał po nim kciukiem.

- Ja też – przyznał, zadziwiając mnie tym wyznaniem. - Ale mamy czas, Taemin. Nigdzie nie musimy się spieszyć. Od teraz już nigdy nie będziesz samotny, bo będę przy tobie dziś, jutro i pojutrze. Zostanę tak długo, jak mi pozwolisz i nauczę cię, że każdy człowiek ma prawo do szczęścia. Także ty, nawet jeśli tak nie uważasz.

Uśmiechnąłem się lekko, czując, jak się rumienię. To nie był sen. Byłem tu i nie byłem sam. Miałem przy sobie kogoś, kto był gotów stać się częścią mojego życia. I stało się to tak po prostu. I nawet nie musiałem używać do tego autorskiego pióra. Moje ciemne życie odnalazło wreszcie to światełko w tunelu, które jednym dotknięciem zapaliło wszystkie pogaszone do tej pory światła czterech ścian mojej codzienności.

- Dochodzi północ, twoje urodziny zaraz się skończą. - powiedział chłopak, spoglądając na zegarek zawieszony na ścianie. - O jakim życzeniu pomyślałbyś, gdyś teraz mógł zdmuchnąć urodzinowe świeczki?

Popatrzyłem na niego czule, po czym położyłem moją prawą dłoń na jego piersi, w miejscu gdzie znajdowało się serce. - Życzyłbym sobie, aby każdy na tym świecie miał szanse odnaleźć swój własny kawałek nieba, swojego Jonghyuna. 

8 komentarzy:

  1. Omo.... *.* słodkie <3
    Jakoś lubię takiego Taemina, sama nie wiem dlaczego. A do tego w twoim wykonaniu pozostaje tylko się zachwycać :)
    Naprawdę cię podziwiam za wszystkie twoje opowiadania o one shoty <3
    Hwaiting~!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ech jeju, jakie słodkie :< zarówno Taeminowi jak i Jonghyunowi zazdroszczę jak szalona, ja - wieczna samotniczka. Ten oneshot jest taki piękny, i jeszcze ta zimna, jesienna atmosfera w której poszukiwania ogrzewającej miłości są jeszcze wyraźniejsze. Bardzo się cieszę że tu coś dodałaś, no już nie mówiąc o tym że jesteście moimi dwiema ulubionymi autorkami, więc wasze wspólne opowiadanie jest dla mnie jak prezent urodzinowy :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Omo, świetna robota dziewczyny! <3 Poprawiłyście mi tym one shotem humor, bowiem czytając go uświadomiłam sobie, że miałam dzisiaj rozumowanie Taemina co do samotności i brak jakby takiej wiary w ludzi... Naprawdę jeszcze raz dziękuje, bo czekałam tylko na to, aż ktoś poprawi mi mój smutny humor. :**
    W ogóle, jak zwykle słodko i uroczo. ^^ Uwielbiam czytać twoje prace, są takie hmmm inne? Kurdę no, nie wiem, jak to na chłopski rozum określić. :P
    Chyba ta jesienna melancholia zaczyna zabierać z ludzi wenę, bo ja chyba też zaczynam odczuwać, jakieś takie chociazby braki pomysłów, co u mnie jest rzadkością, no ale nieważne...
    Więc życzę Ci, a raczej wam owej weny, jak i innym piszącym i czytającym tu czytelnikom. <3 Ciekawa jestem co następne będzie w kolejne...? ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Śliczne <3 Uwielbiam Twoje opowiadania więc strasznie się cieszę że w końcu coś dodałaś ;) A one shot po prostu cudowny :* Mam nadzieję że wena zacznie dopisywać i będziesz dodawała coś częściej. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Och mamuniu~~ Chyba nie potrafię wyrazić jak bardzo mi się podobał ten OneShot. Mam wielką nadzieję, że wena jednak będzie ci dopisywać i uraczysz nam kolejną częścią "Saranghae, hyung", albo "Brudnymi Tajemnicami" ^^

    Pozdrawiam ~~

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne *.* Aż się łezka w oku kręci gdy czyta się takiego shota :)
    Niesamowita precyzyjność w opisywaniu uczuć po prostu mnie urzekła. Te genialne porównania i zwroty... Gdy Jonghyun tłumaczył Minniemu dlaczego go lubi... Po prostu świetne.
    Bardzo podobał mi się shot. Na początku jakoś nie bardzo byłam do niego przekonana, ale wyszło na to, że jest słodziutki i kochany.
    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Możesz mnie zabić, że dopiero teraz, ale jakoś tak wyszło, że przeczytałam wcześniej, a nie miałam czasu skomentować. A więc tak, dzisiaj krótko, bo tylko jedno słowo - idealne^^ Kawał świetnej roboty, bardzo fajnie, że połączyłyście swoją twórczość:) Chętnie przeczytałabym coś jeszcze, co byłoby napisane przez was obie^^
    Życzę weny, siły i chęci do pisania<3
    Hwaiting~!
    Pozdrawiam, Yuri^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Życzyłbym sobie, aby każdy na tym świecie miał szanse odnaleźć swój własny kawałek nieba, swojego Jonghyuna.

    PŁACZĘ T.T

    OdpowiedzUsuń