niedziela, 19 sierpnia 2012

Replay III

         
          Za kulisami jest ciemno i gorąco. Słyszy piski. Ludzie skandują jego imię. Czy to sen? Kolorowe światła nagle otaczają go ze wszystkich stron, ktoś wypycha go do przodu. Potyka się o własne nogi w drżącej dłoni ściskając mikrofon. Bluzka przykleja się do spoconego z nerwów ciała. Podnosi głowę. Minho uśmiecha się do niego lekko. Piski.
I nagle muzyka. Już! Tak! To ten moment! Ciało samo zaczyna tańczyć. Odwraca się
i uśmiech sam wypływa na jego usta. Głos drży odrobinę, lecz w sercu czuje radość. Jego serce bije w rytm tej piosenki, jego serce bije w rytm serc tych kilkuset ludzi, którzy oglądają teraz jego pierwszy występ.


          - Mama! - chłopak wpadł w ramiona niskiej kobiety przytulając ja mocno. - Tęskniłem. - szepnął w jej włosy. Ona odsunęła go lekko od siebie patrząc na niego z dumą w wielkich, brązowych oczach. Po jej policzku spłynęła łza. - Mamo, dlaczego płaczesz? - spytał Tae ścierając z jej twarzy słoną kroplę.
- Jestem z ciebie taka dumna. Tak dumna... - zaszlochała przykładając chusteczkę do zaczerwienionych oczu.
Taemin nie wiedział, co powiedzieć. W ręce wciąż ściskał mikrofon. Spocona grzywka przykleiła mu się do czoła. Oddech był przyśpieszony od tańca. W sercu czuł adrenalinę
i coś jeszcze. Dumę? Szczęście? Satysfakcję? To coś sprawiło, że wielka gula stanęła mu
w gardle sprawiając, że i po jego policzkach popłynęły łzy. Ktoś podał mu bukiet, wręczył go rodzicom słysząc nawoływania swoich hyungów.

- Muszę iść. - wiedział, że szybko ich nie zobaczy.

          Rodzice Key nie przyszli. Chłopak stał pod ścianą patrząc, jak pozostała czwórka śmieje się wraz ze swoimi rodzinami przygryzając nerwowo wargi. Walczył z płaczem.
W końcu odepchnął się od zimnych płytek i pobiegł do łazienki.

          Postać w lustrze nie była uśmiechnięta. Ciemne oczy były przerażone, włosy posklejane, a wąskie usta czerwone od ciągłego przygryzania. Drżącą dłonią wytarł łzy uparcie wypływające spod pomalowanych powiek, rozmazując sobie makijaż. Oparł się
o zlew oddychając głęboko kilka razy.

- Nikt nie mówił, że będzie łatwo, Kibum. - powiedział sam do siebie. Opłukał twarz zimną wodą i wrócił do zespołu.

          Obrazy za oknem mijały wolno, podczas gdy on chciał być w domu. Jak najszybciej. Onew przysypiał na siedzeniu co chwila uderzając głową w szybę. Tae, ich mała maskotka leżała u Minho na kolanach wtulając się w niego jak w wielkiego misia. Brunet patrzył gdzieś nieobecnym wzrokiem. Jonghyun... Jonghyun przyglądał mu się uważnie. Poczuł się nieswojo.
- Wszystko dobrze, Key? - Minho spojrzał na niego z troską. - Jesteś blady.
- Tak, tak... nic się nie stało. - mruknął w odpowiedzi. Jong zaśmiał się pod nosem.
Kibum poczuł ból. Coś zakłuło go w środku.
- Hyung, zatrzymaj samochód. Zajedziemy do apteki, źle się czuję.

                                                                              ***

          Idealnie okrągła, lśniąca tabletka odbijała stłumione światło nocnej lampki. Obkręcił ją w palcach kilka razy. Przymknął oczy. Wziął ją do ust szybko popijając chłodną wodą. Odetchnął ciężko. Wszystko będzie dobrze...
- Możesz to wreszcie zgasić?! - naglący głos z drugiego końca pokoju.
Nie.
Po chwili zastanowienia z pudełeczka wysypał jeszcze jedną, okrągłą pastylkę. Zimna woda spłynęła mu po podniebieniu. Światło zgasło. Przymknął oczy.

          To był wieczór jak wiele innych. Na stole kilka puszek piwa, przygotwana przez Kibuma sałatka i zimna pizza zamówiona przez rodziców Jonghyuna, żeby "przypadkiem nie umarł z głodu podczas ich nieobecności".
Za oknem padał deszcz. W pokoju panował półmrok, ale im to nie przeszkadzało. Uwielbiali takie rozmowy. Tylko oni i noc, okrywająca ich swoją ciemną, opiekuńczą dłonią.

Key odłożył piwo na stół i wtulił się w gorące ramiona Jonghyuna. Oparł głowę o jego pierś i zamruczał cicho jak kot. Po chwili na swoich włosach poczuł silną dłoń bawiącą się jego kosmykami. Przymknął oczy.
W telewizji leciał jakiś film, lecz nie zwracali na niego uwagi. Dochodziła czwarta nad ranem i powoli nachodził ich sen.

- Pójdę się położyć. - mruknął Kibum przyglądając się przyjacielowi. Nachylił się nad jego policzkiem pokrytym już drobnym zarostem, by złożyć na nim delikatny pocałunek, lecz zawahał się chwilę i nieśmiało pocałował jego usta. Szybko wstał i wyszedł z pokoju. Cały drżał. To był pierwszy raz, gdy na prawdę okazał mu swoje uczucia.
          Łóżko było niewygodne. Mógł chcieć zasnąć, lecz sen nie przychodził. Dłonią nieświadomie dotykał swoich warg starając się poczuć na
nich chodż kawałek Jonghyuna.
Serce biło mu szybko i bał się, a jednocześnie był szczęśliwy.
Nagle drzwi otworzyły się lekko, a w małej szparce ukazała się para błyszczących oczu. Starszy wszedł wolno do pokoju siadając obok niego na rozkopanej pościeli.
Spuścił głowę.
- Kibum? - głos jego przyjaciela był ciepły, lekko ochrypły. Odważył się podnieść wzrok.
Jong patrzył się na niego. Tak, po prostu patrzył by po chwili oprzeć dłonie na jego ramionach i złączyć ich usta w niepewnym pocałunku.
Ich pierwszy pocałunek. Pierwsze dotknięcie warg, całkowicie niewinne, odrobinę nieśmiałe, pozbawione niedomówień, strachu i żalu.
Nie padły żadne słowa. Key odchylił kołdrę pozwalając, by Jonghyun położył się obok niego na łóżku. On sam przytulił się do niego mocno czując niemal jak szybko bije mu serce. Jego dłoń odnalazła jego dłoń i ścisnęła ją lekko.
Zasnęli.


          - To był błąd. - te trzy słowa. Do oczu naszły mu łzy, lecz nie dał tego po sobie poznać. Przygryzł wargi.
- Zostaniemy przyjaciółmi, prawda..? - zapytał niepewnie.
- Oczywiście Bummie. Jesteś najlepszym przyjacielem na świecie. Ale nie jestem taki jak ty.
- Jong?
- Tak Bummie?
- Mogę... mogę to zrobić ostatni raz?
Ich spojrzenia spotkały się. Jedno niepewne, drugie smutne i odrobinę przestraszone. Jonghyun lekko skinął głową pozwalając, by ręce szatyna spoczęły na jego barkach. Kibum przymknął oczy i delikatnie go pocałował. Czuł, jak drżą mu dłonie. Odwzajemnił pocałunek. Przygarnął go do siebie i wbił się w jego usta spijając z nich całą słodycz, którą oferował mu młodszy.
- Jong? Mówiłeś, że...
- Zrobiłem to dla ciebie Bummie. Nie jestem taki jak ty.


          Kiedy pogodził się z faktem, że nigdy nie będzie go miał, on czasem całował go na dobranoc. Gładził go wtedy po włosach i mówił, że na zawsze pozostaną przyjaciółmi. Słyszysz Bummie, nigdy cię nie opuszczę. Nie chcę tego zepsuć, rozumiesz?
Rozumiał. Nie żałował, bowiem w głębi serca wiedział. Znam cię Jonghyun. Przede mną niczego nie ukryjesz. Pobawmy się. Udawajmy, że nie ma jutra. Jest tylko dzisiaj i mamy tylko siebie. Co robisz?
Jong uśmiechnął się lekko. Przysunął do niego i pocałował w policzek. To. Po chwili jego usta spoczęły na jego wargach. Pocałunek był krótki, a wargi Kibuma wilgotne i drżące. To. Całował jego szyję, delikatne, motyle pocałunki. Szepnął mu na ucho owiewając je gorącym powietrzem. I to. Zabawa jest dla dzieci Kibum. Jesteś dzieckiem?
Zawsze chciałem być jak Piotruś Pan. Zaśmiał się ukrywając rozczarowanie. Wtulił się w jego umięśnioną klatkę piersiową wdychając wolno jego zapach.

 
          Byliśmy przyjaciółmi, lecz chciałem mieć go tylko dla siebie. Był popularny. Wszyscy w szkole wiedzieli kim jest, gdzie mieszka, jak się uczy. Wszyscy przychodzili na mecze tylko dla niego, a kiedy go nie było trybuny stały puste. On śmiał się. Ty jesteś najważniejszy. Stał w kółeczku otoczony wianuszkiem dziewczyn, które słodkimi głosikami wołały : Oppa! Oppa! Ja stałem z boku. Jak głupek. Byłem głupkiem. Zakochałem się w najlepszym przyjacielu.

7 komentarzy:

  1. Od samego początku takie smutne. Rodzice Key nie przyszli, Jonghyun...Czemu takie smutne ?
    Chodź było smutne to i tak mi się podobało^^ Podobało mi się jak w tej części opisujesz sytuację ^^
    Czekam na kolejna część albo na jakiegoś one-shota ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Smutne. Naprawdę smutne, i dlatego czekam ze zniecierpliwieniem na kolejny rozdział. Chcę, żeby wszystko się naprawiło, żeby Jonghyun przestał zachowywać się jak gbur, a Taemin dalej wszystkich rozweselał.
    No. Uwielbiam to jak piszesz i to, że czasami muszę się domyślać o co Ci chodziło ^^' Kto co mówi itd.
    Pozdrawiam.
    www.stubbornboyyaoi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Na moim blogu napisałas, że chcesz opowiadanie z Taeminem. A moglabys mi podać swojego nicka ? Lub coś czym mogłabym się posłużyć jako twoje imię. ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Już 6 raz próbuje skomentować (zazwyczaj czytam na telefonie, a tam mi się nie udawało), mimo że nie mam nic wartościowego do napisania to i tak mnie to męczy. Muszę napisać, że to był niesamowity rozdział, taki smutny i przepełniony emocjomi. Płakałam razem z Keyem. Cieszę się, że było coś więcej o ich przeszłości i nie mogę się doczekać następnego rozdziału <3.

    OdpowiedzUsuń
  5. To takie smutne TT TT
    Chociaż i tak wiem, że to jakoś tam odkręcisz (zaraz się dowiem) to i tak mnie ściska w klatce piersiowej jak to czytam.
    Tak bardzo mi się to podoba~
    Lubię czytać takie rzeczy, które mimo wszystko są dobre, naturalne, ale przepełnione żalem i smutkiem jednej z postaci.

    Nie gadam nic więcej, tylko czytam dalej ~ ^^

    ~Di

    OdpowiedzUsuń
  6. Słodkie, ale na początku też smutne... Naprawdę bardzo mi się podoba to opowiadanie. Jest po prostu świetne!
    Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojejuu. Piękne, wzruszające i tak cholernie smutne ;) przeczytam wszystko dziś *_* Gdyby tylko nie było tych kodów, byłoby szybciej z komentowaniem:)

    OdpowiedzUsuń