Na początek chcę podziękować Hirze, Missha Wang, Maknae Star i Natalii Lee za nominacje do " The Versatile Blog" ;) Jak będę miała trochę czasu, to dokończę te wszystkie sprawy związane z nominacją, ale na razie na powrót studia :P
Kolejny wstrząsający rozdział... już bym chciała napisać coś optymistycznego tutaj, na prawdę xD Ale czytając następny już nie będziecie musiały płakać, mam nadzieję haha :)
------------------------------------------------
Uścisk w żołądku. Wciąż i wciąż. W końcu nie wytrzymałem.
Ciągle powtarzam, że moje życie jest kłamstwem, a nawet nie próbuję się z niego
wydostać. Cóż za hipokryzja…
Jednak strach był tak wielki. To wszystko przez strach. Przez strach nie mogłem wyrwać się z burdelu, przez strach odsunąłem się od Key. Paraliżował mnie. Tak bardzo, że pragnąłem wrócić do przeszłości. A przecież tak bardzo jej nienawidziłem.
Siedzę na łóżku Kibuma i po prostu patrzę się w ziemię. Jest tak od piętnastu minut i dziwię się, że jeszcze mnie nie wyrzucił. Po prostu poszedł do kuchni i zrobił nam herbatę.
- Minnie… nie wiem, co się stało. Jeśli zrobiłem coś źle, po prostu powiedz. – mówi cicho,po tym jak parujące kubki stoją już na biurku w jego pokoju, a ja zaciskam dłonie
w pięści. Nie chcę, żeby się przeze mnie obwiniał.
- Nie. To moja wina. - Przez chwilę milczymy, a zegar na ścianie tyka uciążliwie.
- Wiesz, jak cię zobaczyłem, od razu wiedziałem, że zostaniemy przyjaciółmi. - mówi,
a ja wpatruję się w niego zaskoczony. - Miałeś taką zbuntowaną minę, ale oczy ci się śmiały. Nadal jesteś taki uparty. – uśmiecha się lekko, trochę smutno. – Pewnie zastanawiasz się, dlaczego wciąż mi zależy. Masz rację, jestem dziwny. Olewasz mnie
i traktujesz jak śmiecia, ale mi to nie przeszkadza. – jego dłonie nerwowo bawią się poszewką kołdry. – Cholera, nie tylko ty masz problemy! – wyrzuca w końcu, a moje serce przyśpiesza swój bieg. – Ja… po prostu boję się, że ktoś to zauważy, dlatego taki jestem.
I to nie chodzi o cholernego Minho, który ciągle łamie mi serce! – niemal krzyczy, uderzając pięścią o materac. W jego oczach zbierają się łzy, oddycha szybko, jakby był pod wodą i nie mógł nabrać powietrza. – Wiesz, że wychowuje mnie babcia? Moi rodzice są w Ameryce. Nie chcą mnie znać. – ostatnie słowa wypowiada po chwili, niemal szeptem. Widzę, jak hamuje szloch i z wahaniem przysuwam się do niego, obejmując jego drżące ramiona. Gdy szlocha w moje włosy, mi też chce się płakać. Nie nadaję się na przyjaciela. Jestem samolubny. Wciąż i wciąż myślę tylko o sobie. Przymykam oczy. Bo przecież to tak absurdalna sytuacja, to ja powinienem teraz płakać na jego ramieniu.
- Jestem dziwką. – słowa zawisają w powietrzu. Przez chwilę nie zdaję sobie sprawy, że je wypowiedziałem, dopiero, gdy Key powoli odrywa się ode mnie i z niedowierzaniem wpatruje w moje oczy wiem, że wyszły z moich ust. Widzę, jak chłopak chce coś powiedzieć, ale słowa zastygają na jego wargach. A ja coraz mocniej przygryzam swoją, ucisk w żołądku zwiększa się.
- Nic nie powiesz? – pytam. Nie odpowiada. Nie chcę na niego patrzeć. Chcę zniknąć. Schować się, by nikt więcej już mnie nie widział, by nikt więcej nie musiał mnie słuchać
i przeze mnie cierpieć. To tak bardzo boli…
Wstaję, z wahaniem, może nadzieją, że jednak krzyknie, żebym nie szedł, i idę
w kierunku łazienki. Nie chcę patrzeć w lustro, lecz i tak zauważam podkrążone, przerażone oczy i nienaturalnie bladą twarz. Odkręcam prysznic i w ubraniach wchodzę do kabiny. Chcę utonąć, chcę by zimne krople zmyły ten bród, ten wstyd…
- Minnie! Taemin-ah! – ktoś potrząsa mną. Jest zimno. Bardzo zimno. I mokro. Czyjeś ramiona wyciągają mnie spod prysznica i zdejmują szybko moje ubrania. Key siedzi na desce od sedesu i płacze, powtarzając w kółko, jak mantrę, że przeprasza, że kocha mnie jak przyjaciela bez względu na wszystko. Chcę do niego podejść, lecz prawie nie czuję nóg. Jest tak zimno. Silne dłonie zdejmują moją przemoczoną koszulkę i rzucają na bok. Znów to uczucie…
- Nie! – wyrywam się, uciekając jak najdalej od tych rąk. Trzęsę się jak w gorączce, chociaż jestem cały przemarznięty.
- Taemin, spokojnie. Nic ci nie zrobię… - Jonghyun podchodzi do mnie wolno, tłumacząc jak dziecku, że musi zdjąć moje ubrania, bo są mokre, a ja mam sine usta. Szarpię się
w jego uścisku, aż w końcu poddaję się. Zawija mnie w ciepły szlafrok. Patrzę na Key. Jest przerażony. A ja nie potrafię jeszcze raz powiedzieć mu prawdy…
Jednak strach był tak wielki. To wszystko przez strach. Przez strach nie mogłem wyrwać się z burdelu, przez strach odsunąłem się od Key. Paraliżował mnie. Tak bardzo, że pragnąłem wrócić do przeszłości. A przecież tak bardzo jej nienawidziłem.
Siedzę na łóżku Kibuma i po prostu patrzę się w ziemię. Jest tak od piętnastu minut i dziwię się, że jeszcze mnie nie wyrzucił. Po prostu poszedł do kuchni i zrobił nam herbatę.
- Minnie… nie wiem, co się stało. Jeśli zrobiłem coś źle, po prostu powiedz. – mówi cicho,po tym jak parujące kubki stoją już na biurku w jego pokoju, a ja zaciskam dłonie
w pięści. Nie chcę, żeby się przeze mnie obwiniał.
- Nie. To moja wina. - Przez chwilę milczymy, a zegar na ścianie tyka uciążliwie.
- Wiesz, jak cię zobaczyłem, od razu wiedziałem, że zostaniemy przyjaciółmi. - mówi,
a ja wpatruję się w niego zaskoczony. - Miałeś taką zbuntowaną minę, ale oczy ci się śmiały. Nadal jesteś taki uparty. – uśmiecha się lekko, trochę smutno. – Pewnie zastanawiasz się, dlaczego wciąż mi zależy. Masz rację, jestem dziwny. Olewasz mnie
i traktujesz jak śmiecia, ale mi to nie przeszkadza. – jego dłonie nerwowo bawią się poszewką kołdry. – Cholera, nie tylko ty masz problemy! – wyrzuca w końcu, a moje serce przyśpiesza swój bieg. – Ja… po prostu boję się, że ktoś to zauważy, dlatego taki jestem.
I to nie chodzi o cholernego Minho, który ciągle łamie mi serce! – niemal krzyczy, uderzając pięścią o materac. W jego oczach zbierają się łzy, oddycha szybko, jakby był pod wodą i nie mógł nabrać powietrza. – Wiesz, że wychowuje mnie babcia? Moi rodzice są w Ameryce. Nie chcą mnie znać. – ostatnie słowa wypowiada po chwili, niemal szeptem. Widzę, jak hamuje szloch i z wahaniem przysuwam się do niego, obejmując jego drżące ramiona. Gdy szlocha w moje włosy, mi też chce się płakać. Nie nadaję się na przyjaciela. Jestem samolubny. Wciąż i wciąż myślę tylko o sobie. Przymykam oczy. Bo przecież to tak absurdalna sytuacja, to ja powinienem teraz płakać na jego ramieniu.
- Jestem dziwką. – słowa zawisają w powietrzu. Przez chwilę nie zdaję sobie sprawy, że je wypowiedziałem, dopiero, gdy Key powoli odrywa się ode mnie i z niedowierzaniem wpatruje w moje oczy wiem, że wyszły z moich ust. Widzę, jak chłopak chce coś powiedzieć, ale słowa zastygają na jego wargach. A ja coraz mocniej przygryzam swoją, ucisk w żołądku zwiększa się.
- Nic nie powiesz? – pytam. Nie odpowiada. Nie chcę na niego patrzeć. Chcę zniknąć. Schować się, by nikt więcej już mnie nie widział, by nikt więcej nie musiał mnie słuchać
i przeze mnie cierpieć. To tak bardzo boli…
Wstaję, z wahaniem, może nadzieją, że jednak krzyknie, żebym nie szedł, i idę
w kierunku łazienki. Nie chcę patrzeć w lustro, lecz i tak zauważam podkrążone, przerażone oczy i nienaturalnie bladą twarz. Odkręcam prysznic i w ubraniach wchodzę do kabiny. Chcę utonąć, chcę by zimne krople zmyły ten bród, ten wstyd…
- Minnie! Taemin-ah! – ktoś potrząsa mną. Jest zimno. Bardzo zimno. I mokro. Czyjeś ramiona wyciągają mnie spod prysznica i zdejmują szybko moje ubrania. Key siedzi na desce od sedesu i płacze, powtarzając w kółko, jak mantrę, że przeprasza, że kocha mnie jak przyjaciela bez względu na wszystko. Chcę do niego podejść, lecz prawie nie czuję nóg. Jest tak zimno. Silne dłonie zdejmują moją przemoczoną koszulkę i rzucają na bok. Znów to uczucie…
- Nie! – wyrywam się, uciekając jak najdalej od tych rąk. Trzęsę się jak w gorączce, chociaż jestem cały przemarznięty.
- Taemin, spokojnie. Nic ci nie zrobię… - Jonghyun podchodzi do mnie wolno, tłumacząc jak dziecku, że musi zdjąć moje ubrania, bo są mokre, a ja mam sine usta. Szarpię się
w jego uścisku, aż w końcu poddaję się. Zawija mnie w ciepły szlafrok. Patrzę na Key. Jest przerażony. A ja nie potrafię jeszcze raz powiedzieć mu prawdy…
Gdy siedzę pod kołdrą, w łóżku Kibuma, raz jeszcze, słyszę
ich kłótnię w drugim pokoju. Key krzyczy coś niezrozumiale, co drugie słowo
wspominając o mnie. Jonghyun milczy. Jego głos nie jest słyszalny.
Nie chcę być sam. Chcę uwierzyć, że to co powiedział Kibum jest prawdą. Boso wychodzę z pokoju i staję w progu, patrząc na nich. Gdy mnie zauważają, milkną, a Jong odwraca się siny na twarzy. Zanim zdążę cokolwiek powiedzieć, Kibum podbiega do mnie
i zamyka mnie w swoich ramionach. Nic nie mówi, ale mi wystarczy jego uścisk.
- Przepraszam. – mruczę w jego koszulkę.
- Daj spokój, Minnie. Przecież jesteśmy przyjaciółmi.
- Ale...
- Ciii... - stoimy tak chwilę, gdy starszy nasz hyung przemywa ranę zimną wodą. Czuję na sobie jego spojrzenie i jeszcze mocniej wbijam się w ramiona Key.
Dzwonek komórki. Odbieram. Szef mówi, że mam przyjść podpisać jakieś papiery, a ja niemal widzę jego wykrzywioną w uśmiechu twarz i wiem, że nie pozwoli mi tak po prostu odejść. W ostatniej chwili, zanim roztrzaskam komórkę o ścianę, Jong odbiera mi telefon, a potem czuję, jak jego dłoń obejmuje moją.
- Pójdę z tobą. – mówi.
- Ale…
- Obiecał mi, że nic już się nie stanie. – Key bierze moją twarz w swoje dłonie, patrząc mi w oczy. – A jak nie dotrzyma słowa to zrobię tak! – chłopak rozpędza się i macha pięścią przy policzku starszego. Wygląda to komicznie i nawet uśmiecham się lekko, kiedy Jonghyun ciągnie mnie w stronę wyjścia.
***
Rana na policzku pulsowała boleśnie, ale nie zwracałem na to uwagi. Obok mnie szedł Taemin, trzymałem jego drżącą, drobną dłoń w swojej, czując złość na ojca i na siebie za to, że doprowadziliśmy go do takiego stanu.
- Nie bój się. Wszystko będzie dobrze. – powiedziałem, by pozbyć się tego dziwnego uczucia gdzieś głęboko we mnie. Nie wiem, co się ze mną działo. Czułem się zupełnie tak, jak w pierdolonych opisach Choi zakochanego w Kibumie. A może to były cholerne wyrzuty sumienia? Za każdym razem, gdy ktoś wspomniał o Taeminie, chciałem pobiec do niego i przytulić, powiedzieć, że może mnie pobić, może mnie nawet zabić, żeby tylko mi wybaczył. Chciałem zobaczyć jego uśmiech, taki jak wtedy na urodzinach Key, gdy siedzieliśmy razem i czułem jego usta na swoich. Gdy całowałem go, bo czułem, że tak właśnie ma być, a nie z zemsty na ojcu.
Gdy doszliśmy do willi, jego dłoń zacisnęła się na mojej. Widziałem jak się bał. Był przerażony. Ojciec czekał na nas tam, gdzie zwykle, jednak teraz szklany stoliczek zawalony był jakimiś papierami.
- Widzę, że moje dziwki już ci nie przeszkadzają. – zwrócił się w moją stronę. – Może sam zaczniesz tu pracować? Przydałby się ktoś na zastępstwo. – zaśmiał się. Nawet nie zdałem sobie sprawy, że wymierzyłem mu policzek. Teraz patrzył się na mnie oniemiały, dotykając zaczerwienionej skóry, a moja dłoń paliła.
- Wiesz, że masz do spłacenia długi. Do jutra masz wynieść się z mieszkania, dostanie je ktoś inny. – powiedział w kierunku Taemina. Ten tylko przytaknął, niemal niezauważalnie. – Jeden z naszych klientów pokrył część strat, które wiązały się z twoim odejściem, ale została jeszcze mała sumka. Kilka sesji i będziesz wolny. – uśmiechnął się półgębkiem
i oparł na fotelu, wpatrując w drobne ciało rudzielca, który drżał lekko, przyciskając się do mnie mocniej nieświadomie.
- Nie odpuszczę ci, Minnie, dobrze o tym wiesz. Po tym, co ostatnio zrobiłeś straciliśmy połowę klientów, bo ten palant rozgadał, że źle was traktuję! – krzyczał mój ojciec.
Delikatnie pogłaskałem Taemina po włosach, a on wtulił się we mnie kurczowo, powtarzając w moje włosy, że nie chce tam wracać. Jego paznokcie wbijały mi się
w plecy, lecz ten ból nie miał znaczenia.
- Nie pozwolę, żeby tam wrócił. – odwróciłem się w kierunku ojca. – Zrobię to za niego.
- Nie! – Taemin oderwał się od mojej piersi i spojrzał na mnie przerażony. – Nie możesz… nie możesz…
- Bredzisz Jonghyun.
- Zrobię to. – powtórzyłem i wziąłem Taemina za rękę, chcąc wyjść.
- Nie pozwolę ci na to. - mężczyzna podszedł do mnie, chuchając na moją szyję gorącym powietrzem.
- Nie potrzebuję twojego pozwolenia.
Siedzieliśmy w samochodzie. On w rozczochranych włosach i ustach umazanych sosem z hamburgera, którego mu kupiłem. Ja z podbitym okiem, miną mordercy i parzącą dłonią, która wreszcie odważyła się lekko musnąć jego ramię. Natychmiast się odsunął.
- Nie możesz tego zrobić. To ja jestem dziwką, sam tak mówiłeś. – szepnął.
- Przepraszam. – nie mogłem znaleźć słów na swoje usprawiedliwienie. On nerwowo przygryzał wargę, bawiąc się bransoletką na swoim nadgarstku.
- Odwieziesz mnie do domu?
- Pewnie. – włożyłem kluczyki do stacyjki, przekręcając je, by po chwili odjechać
z parkingu. Przez całą drogę czułem na sobie jego wzrok, lecz nie odważyłem się na niego spojrzeć. Bałem się, że znów się wystraszy. Nic nie mówiliśmy.
Gdy wysiadł pod blokiem, odprowadziłem go wzrokiem, aż zniknął za drzwiami budynku, i oparłem o zagłówek, przymykając powieki. Byłem zmęczony. Spojrzałem na telefon. Dwadzieścia połączeń nieodebranych od Key. Odpaliłem samochód i skręciłem
w ulicę prowadzącą do jego mieszkania.
***
- Co z Taeminem?! – krzyknął, jeszcze zanim zdążyłem wejść do środka.
- Daj mi się rozebrać. – mruknąłem, zrzucając kurtkę i wchodząc do kuchni, skąd czułem zapach smażonego mięsa.
- Jong świnio opowiadaj! To przez ciebie to wszystko, a teraz… - przycisnąłem dłoń do jego ust, karząc mu się uciszyć.
- Jest wolny.
- Ale jak to? Tak po prostu?
- Nie.
- Jak to nie? Jong mów normalnie! – chłopak piszczał mi nad uchem.
- Pozostało jeszcze kilka sesji, by odrobić długi, które ma u ojca.
- Ale… przecież mówiłeś, że jest wolny, że już tam nie wróci.
- Zrobię to za niego. – mruknąłem, czując jak jego spojrzenie pali mi plecy. Niemal zakrztusił się sokiem, który właśnie pił.
- Co?
- Możemy o tym teraz nie rozmawiać? Liczy się to, że już nie będzie musiał tego robić, tak?
- Jak możesz tak mówić?! Nie zmieniaj tematu!
- Kurwa Key daj spokój! Miłość jest dziwna, ok? Popełniłem błąd, ale każdy je popełnia. Teraz mam szansę zadośćuczynić, wiec prześpie się kilka razy z jakimś napakowanym głupkiem i będzie po sprawie.
- Jaka miłość? Gwat i szantaż to jest według ciebie miłość? Masz jakiś spaczony mózg. – Key uderzył się w głowę łyżką, którą mieszał mięso, dla podkreślenia wagi swoich słów.
- Minho też zachowuje się jak popierdolony, a jednak cię kocha. - Kibum umilkł. Widelec upadł na podłogę z cichym brzękiem.
- Nie rozmawiajmy o tym.
- Teraz to ty zmieniasz temat.
- Taemin jest ważniejszy.
- Może wreszcie pomyślisz o sobie?
Nie chcę być sam. Chcę uwierzyć, że to co powiedział Kibum jest prawdą. Boso wychodzę z pokoju i staję w progu, patrząc na nich. Gdy mnie zauważają, milkną, a Jong odwraca się siny na twarzy. Zanim zdążę cokolwiek powiedzieć, Kibum podbiega do mnie
i zamyka mnie w swoich ramionach. Nic nie mówi, ale mi wystarczy jego uścisk.
- Przepraszam. – mruczę w jego koszulkę.
- Daj spokój, Minnie. Przecież jesteśmy przyjaciółmi.
- Ale...
- Ciii... - stoimy tak chwilę, gdy starszy nasz hyung przemywa ranę zimną wodą. Czuję na sobie jego spojrzenie i jeszcze mocniej wbijam się w ramiona Key.
Dzwonek komórki. Odbieram. Szef mówi, że mam przyjść podpisać jakieś papiery, a ja niemal widzę jego wykrzywioną w uśmiechu twarz i wiem, że nie pozwoli mi tak po prostu odejść. W ostatniej chwili, zanim roztrzaskam komórkę o ścianę, Jong odbiera mi telefon, a potem czuję, jak jego dłoń obejmuje moją.
- Pójdę z tobą. – mówi.
- Ale…
- Obiecał mi, że nic już się nie stanie. – Key bierze moją twarz w swoje dłonie, patrząc mi w oczy. – A jak nie dotrzyma słowa to zrobię tak! – chłopak rozpędza się i macha pięścią przy policzku starszego. Wygląda to komicznie i nawet uśmiecham się lekko, kiedy Jonghyun ciągnie mnie w stronę wyjścia.
***
Rana na policzku pulsowała boleśnie, ale nie zwracałem na to uwagi. Obok mnie szedł Taemin, trzymałem jego drżącą, drobną dłoń w swojej, czując złość na ojca i na siebie za to, że doprowadziliśmy go do takiego stanu.
- Nie bój się. Wszystko będzie dobrze. – powiedziałem, by pozbyć się tego dziwnego uczucia gdzieś głęboko we mnie. Nie wiem, co się ze mną działo. Czułem się zupełnie tak, jak w pierdolonych opisach Choi zakochanego w Kibumie. A może to były cholerne wyrzuty sumienia? Za każdym razem, gdy ktoś wspomniał o Taeminie, chciałem pobiec do niego i przytulić, powiedzieć, że może mnie pobić, może mnie nawet zabić, żeby tylko mi wybaczył. Chciałem zobaczyć jego uśmiech, taki jak wtedy na urodzinach Key, gdy siedzieliśmy razem i czułem jego usta na swoich. Gdy całowałem go, bo czułem, że tak właśnie ma być, a nie z zemsty na ojcu.
Gdy doszliśmy do willi, jego dłoń zacisnęła się na mojej. Widziałem jak się bał. Był przerażony. Ojciec czekał na nas tam, gdzie zwykle, jednak teraz szklany stoliczek zawalony był jakimiś papierami.
- Widzę, że moje dziwki już ci nie przeszkadzają. – zwrócił się w moją stronę. – Może sam zaczniesz tu pracować? Przydałby się ktoś na zastępstwo. – zaśmiał się. Nawet nie zdałem sobie sprawy, że wymierzyłem mu policzek. Teraz patrzył się na mnie oniemiały, dotykając zaczerwienionej skóry, a moja dłoń paliła.
- Wiesz, że masz do spłacenia długi. Do jutra masz wynieść się z mieszkania, dostanie je ktoś inny. – powiedział w kierunku Taemina. Ten tylko przytaknął, niemal niezauważalnie. – Jeden z naszych klientów pokrył część strat, które wiązały się z twoim odejściem, ale została jeszcze mała sumka. Kilka sesji i będziesz wolny. – uśmiechnął się półgębkiem
i oparł na fotelu, wpatrując w drobne ciało rudzielca, który drżał lekko, przyciskając się do mnie mocniej nieświadomie.
- Nie odpuszczę ci, Minnie, dobrze o tym wiesz. Po tym, co ostatnio zrobiłeś straciliśmy połowę klientów, bo ten palant rozgadał, że źle was traktuję! – krzyczał mój ojciec.
Delikatnie pogłaskałem Taemina po włosach, a on wtulił się we mnie kurczowo, powtarzając w moje włosy, że nie chce tam wracać. Jego paznokcie wbijały mi się
w plecy, lecz ten ból nie miał znaczenia.
- Nie pozwolę, żeby tam wrócił. – odwróciłem się w kierunku ojca. – Zrobię to za niego.
- Nie! – Taemin oderwał się od mojej piersi i spojrzał na mnie przerażony. – Nie możesz… nie możesz…
- Bredzisz Jonghyun.
- Zrobię to. – powtórzyłem i wziąłem Taemina za rękę, chcąc wyjść.
- Nie pozwolę ci na to. - mężczyzna podszedł do mnie, chuchając na moją szyję gorącym powietrzem.
- Nie potrzebuję twojego pozwolenia.
Siedzieliśmy w samochodzie. On w rozczochranych włosach i ustach umazanych sosem z hamburgera, którego mu kupiłem. Ja z podbitym okiem, miną mordercy i parzącą dłonią, która wreszcie odważyła się lekko musnąć jego ramię. Natychmiast się odsunął.
- Nie możesz tego zrobić. To ja jestem dziwką, sam tak mówiłeś. – szepnął.
- Przepraszam. – nie mogłem znaleźć słów na swoje usprawiedliwienie. On nerwowo przygryzał wargę, bawiąc się bransoletką na swoim nadgarstku.
- Odwieziesz mnie do domu?
- Pewnie. – włożyłem kluczyki do stacyjki, przekręcając je, by po chwili odjechać
z parkingu. Przez całą drogę czułem na sobie jego wzrok, lecz nie odważyłem się na niego spojrzeć. Bałem się, że znów się wystraszy. Nic nie mówiliśmy.
Gdy wysiadł pod blokiem, odprowadziłem go wzrokiem, aż zniknął za drzwiami budynku, i oparłem o zagłówek, przymykając powieki. Byłem zmęczony. Spojrzałem na telefon. Dwadzieścia połączeń nieodebranych od Key. Odpaliłem samochód i skręciłem
w ulicę prowadzącą do jego mieszkania.
***
- Co z Taeminem?! – krzyknął, jeszcze zanim zdążyłem wejść do środka.
- Daj mi się rozebrać. – mruknąłem, zrzucając kurtkę i wchodząc do kuchni, skąd czułem zapach smażonego mięsa.
- Jong świnio opowiadaj! To przez ciebie to wszystko, a teraz… - przycisnąłem dłoń do jego ust, karząc mu się uciszyć.
- Jest wolny.
- Ale jak to? Tak po prostu?
- Nie.
- Jak to nie? Jong mów normalnie! – chłopak piszczał mi nad uchem.
- Pozostało jeszcze kilka sesji, by odrobić długi, które ma u ojca.
- Ale… przecież mówiłeś, że jest wolny, że już tam nie wróci.
- Zrobię to za niego. – mruknąłem, czując jak jego spojrzenie pali mi plecy. Niemal zakrztusił się sokiem, który właśnie pił.
- Co?
- Możemy o tym teraz nie rozmawiać? Liczy się to, że już nie będzie musiał tego robić, tak?
- Jak możesz tak mówić?! Nie zmieniaj tematu!
- Kurwa Key daj spokój! Miłość jest dziwna, ok? Popełniłem błąd, ale każdy je popełnia. Teraz mam szansę zadośćuczynić, wiec prześpie się kilka razy z jakimś napakowanym głupkiem i będzie po sprawie.
- Jaka miłość? Gwat i szantaż to jest według ciebie miłość? Masz jakiś spaczony mózg. – Key uderzył się w głowę łyżką, którą mieszał mięso, dla podkreślenia wagi swoich słów.
- Minho też zachowuje się jak popierdolony, a jednak cię kocha. - Kibum umilkł. Widelec upadł na podłogę z cichym brzękiem.
- Nie rozmawiajmy o tym.
- Teraz to ty zmieniasz temat.
- Taemin jest ważniejszy.
- Może wreszcie pomyślisz o sobie?
- Nie ma takiej potrzeby, Jong…
- Do cholery, ja nie wiem, co się z wami stało! Na twoich urodzinach lataliście jak dwa gołąbeczki i Choi jakoś nie przeszkadzało to, że patrzy się na was cała szkoła.
- Może zmienił zdanie. – mruknął cicho, smętnie mieszając sos w garnku. – Sam powiedziałeś, że miłość jest dziwna.
Opadłem na krzesło. Nie miałem już siły do tego wszystkiego. Wyciągnąłem telefon i wystukałem numer Minho, czekając aż odbierze.
- Co ty robisz? – Key niemal wyrwał mi komórkę z rąk.
- Dzwonię do Minho. Nie wyjdę stąd dopóki się nie pogodzicie.
- Do cholery, ja nie wiem, co się z wami stało! Na twoich urodzinach lataliście jak dwa gołąbeczki i Choi jakoś nie przeszkadzało to, że patrzy się na was cała szkoła.
- Może zmienił zdanie. – mruknął cicho, smętnie mieszając sos w garnku. – Sam powiedziałeś, że miłość jest dziwna.
Opadłem na krzesło. Nie miałem już siły do tego wszystkiego. Wyciągnąłem telefon i wystukałem numer Minho, czekając aż odbierze.
- Co ty robisz? – Key niemal wyrwał mi komórkę z rąk.
- Dzwonię do Minho. Nie wyjdę stąd dopóki się nie pogodzicie.
Woaaah ;)
OdpowiedzUsuńByło smutno-uroczo ;D
Chcę więcej, cudowne ^^
Liczę na spektakularne pogodzenie się Key i Minho :)
jej, nareszcie ^^ jest siódma rano i od kilku godzin czekam na mv do "dream girl" ale chyba się nie doczekam... na szczęście mogłam przeczytać nową notkę! jest super :> tylko tak mi szkoda te zepsutej relacji między Jjongiem i Tae, mogło być tak pięknie. mam nadzieję że się jeszcze między nimi ułoży c:
OdpowiedzUsuńMilos jest dziwna ehhh to prawda XD. Jestem ciekawa co bedzie dalej. Weny! Hwaiting~
OdpowiedzUsuńPoli
Oh JJongie, zadośćuczynienie? No to czekamy, czekamy xD Niech uszczęśliwi naszego Taesia.
OdpowiedzUsuńJak to nie ma nic optymistycznego?
OdpowiedzUsuńDobra, może nie jest fluffowo, ale to nie pasowałoby raczej do tego opowiadania *hmmm*
Jjong nam się w końcu pokazał z trochę lepszej strony~
Jestem strasznie ciekawa jak pogodzisz MinKey i doprowadzisz to do końca ~~
Bo, chyba zbliża się już do końca?
Prawda?
Tak w każdym razie mi się zdaje.
Weny~ ^.^
~Di
Z jednej strony to przesada, żeby Jongi aż tak zadośćuczynił, a z drugiej nie widzę innego wyjścia z sytuacji... Ciężki orzech do zgryzienia.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że wszyscy zaczynają przejrzewać na oczy, a to dobrze. Cieszę się z tego :)
Rozdział rzeczywiście smutnawy, ale bywały smutniejsze i to dużo... A ja dodatkowo się rozweselałam (i nadal to robię) nowymi piosenkami SHINee. Normalnie zakochałam się w ,,Spoiler". W innych też, ale ta jest... wyjątkowa.
Chcesz tu pisać o czymś radosnym? Twórz one shoty! Chętnie poczytam takie niezobowiązujące historyjki :D
Pozdrawiam ;3
Ile czekałam na ten dziesiąty rozdziaaaał!
OdpowiedzUsuńJonghyun zrobi to za niego? I to, że Kibum się dowiedział, ten moment... A później jak praktycznie pobił Jonghyuna, bo mu się należało. I to wszystko... Ten nawał informacji. Przede wszystkim wkurza mnie ojciec Jonghyuna. Nie rozumiem, jak można być takim człowiekiem. Taemin wreszcie zachowuje się mniej więcej jak przerażone dziecko. Wydaje mi się, że w głębi dalej jest dzieciakiem, który musiał zbyt szybko dorosnąć, ze względu na sprawy dookoła. I nie wpłynęło to na niego pozytywnie. Jak widać.
Ugh, muszę to przeczytać jeszcze raz, zdecydowanie. I zdecydowanie czekam na jedenasty rozdział.
Pozdrawiam.
ekhem... Jongie da dupy za Taemina?! Nie wiem czego mam się jeszcze spodziewać >.<
OdpowiedzUsuńYay. Nie spodziewałam się, że Jonghyunowi będzie zależało aż tak na Taeminie, że własnym kosztem nie pozwoli mu dalej 'pracować' tam. Bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Noo i ma jeszcze dużą rację w tym, że Key i Minho muszą (co najmniej) dojść do porozumienia jakiegoś. A najlepiej, żeby zrozumieli, że nawzajem się kochają. <3
OdpowiedzUsuńPodoba mi się dziesiątka, ale mam nadzieję, że następne notki będą w bardziej pozytywnym (wesołym?) stylu. ^-^ Anyway, życzę weny, bo to ona przecież napędza powstawanie kolejnych rozdziałów. ^^
Boże no ja w to nie wierzę na serio o Boże Boże w końcu Jonghyun ogarnia ale CO?! On to zrobi? Jezu nieee T.T Ja już sama nie wiem co mam napisać Y.Y Szybko dawaj następny! ^^
OdpowiedzUsuńG.G
PS Zostałaś nominowana do Versatile Blogger Award. wiecje informalcji na moim blogu :
http://love-is-still-love.blogspot.com/2013/02/versatile-blogger-award.html
^^
Płakać? Nieee. ;P Ale tak, jestem wstrząśnięta decyzją Jonghyuna i jego stanowczością. I może to zabrzmi dziwnie, ale podczas czytania, tak na świeżo, odebrałam to pozytywnie, ale potem, gdy dotarło do mnie, co on zamierza zrobić, doszłam do wniosku, że jest szalony i głupi, ale nadal odważny i zdeterminowany. Och, czy nie może na ten cały burdel napaść jakaś policja, czy kto tam zajmuje się takimi sprawami, i zamknąć ojca Jonghyuna za nielegalną działalność albo jakieś przekręty? A może podłożenie jakiejś bomby czy coś? ;> Wiem, kombinuję, trochę. ;)
OdpowiedzUsuńCo za ulga, że między Tae i Key wszystko dobrze. Dwaj smutni chłopcy. Czy ktoś może się wreszcie nimi zaopiekować i tchnąć w ich życie; trochę pozytywnej energii? W sumie Jonghyun już się za to wziął. Nie dość, że chce zostać wybawicielem Taemina, to jeszcze chce pomóc Kibumowi. Oby coś mu się udało. ;)
W ogóle bardzo podobał mi się opis sceny w łazience. I jeszcze Key siedzący na sedesie i majaczący. Jakoś idealnie wyobraziłam sobie całą sytuacje; właściwie byłam w tej łazience jako czwarta osoba, a może tylko jako powietrze. ;)
Weny! :)
My także nominowałyśmy Cię do "The Versatile Blogger" ^^
OdpowiedzUsuńhttp://mankaizocha.blogspot.com/2013/02/the-versatile-blogger.html
Brak mi słów..tak pięknie napisane. Wszystko idealnie można sobie wyobrazić.
OdpowiedzUsuńJonghyun chce to zrobić za Tae. To takie bohaterskie, ale on także nie może tego zrobić.
Jong dzwoni do Minho...ah! Normalnie nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :) Weny życzę :*
Przeczytałam twoje opowiadanie jednym tchem i muszę przyznać, że jest świetne. W niesamowity sposób nakreśliłaś profil osobowy Taemin. Czytam fanfic od naprawdę niedawna i wciąż nie mogę się przyzwyczaić, że np. Taemin mógłby być taki jak np. opisałaś go tutaj ty, ale to mi się naprawdę podoba :)Piszesz w sposób wciągający i taki, że potrafią wszystko o czym piszesz wyobrazić sobie. Sceny intymne między bohaterami są świetne. Czytałam kilka blogów, ale jesteś jedną z nielicznych, która potrafi pokazać to w sposób zarówno ostry jak i delikatny i nieprzesadzony. Będę dalej czytać twojego bloga i ma prośbę. Zależy mi na opinii na temat bloga, który sama zaczęłam prowadzić. Piszesz pięknie i mam nadzieje, że napiszesz co sądzisz na jego temat: http://shinee-night.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńnominowałam Twój blog :)
OdpowiedzUsuńhttp://opowiadaniashinee.blogspot.com/
Zostałaś nominowana przeze mnie do "The Versatile Blogger". Gratuluję.
OdpowiedzUsuń[ silent--mind.blogspot.com ]
Pozdrawiam,
Ombre.
Pisz dalej !
OdpowiedzUsuń*.*
________________________________
Hejka, sory za spam, ale :
Lubisz K-Pop, J-Rock lub inną muzykę azjatycką ? Chcesz żeby w Bravo były plakaty ? Podpisz się, skopiuj tę wiadomość i poślij dalej !
http://www.petycjeonline.com/plakaty_zespoow_azjatyckich_w_bravo
Woooo, czekam na ciąg dalszy!
OdpowiedzUsuńGenialne opowiadanie, czekam na Ciąg dalszy!!!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że jakoś się to rozwiązuje :)
Taemin jest taki biedny >.<
kurczę, nie mogę już wytrzymać oczekiwania na następny odcinek, wchodzę codziennie po parę razy :c
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam dziś całe dotychczasz napisane rozdziały. Po prostu to kocham. Nie każ nam czekać i pisz więcej!
OdpowiedzUsuń[SPAM] NOWY POLSKI ROLE PLAY KPOP YAOI
OdpowiedzUsuńhttp://www.roleplayrepublic.com/roleplay/view_desc/2266/kpop-yaoi-polish-rp-polski-role-playing-roleplay-kpop-yaoi-roleplaying-polish-polska-polski
(PO POLSKU)
ZAPRASZAM!!!