Taemin poczuł, jak po plecach przechodzi mu zimny dreszcz, a
usta otwierają się do krzyku, lecz on sam nie jest w stanie wypowiedzieć choćby
słowa. Serce uparcie podpowiadało by wstał, krzyczał, by zrobił cokolwiek, lecz
mózg cicho podpowiadał, że przecież to niemożliwe. Przecież cuda się nie
zdarzają.
- Minnie! Minnie, słyszałeś?! – Key potrząsał jego bezwładnym ciałem, a on miał wrażenie, że śni. Głos przyjaciela był przytłumiony, jakby dobiegał z bardzo daleka.
- Taemin! – usłyszał. Kibum złapał go za rękę, prowadząc gdzieś szybko.
I wtedy wszystko do niego dotarło. Głos komentatora. Nazwisko Minho. Minho był tutaj!
- Minho! Minho! Musimy go znaleźć. Kibum, zabije się, jeżeli teraz się nie uda! – spanikowany zaczął iść jeszcze szybciej, obijając się o trybuny i potykając o krawężniki. Jak mantrę powtarzał imię swojego chłopaka, z paniką rozglądając się dookoła.
- Minnie! Minnie, słyszałeś?! – Key potrząsał jego bezwładnym ciałem, a on miał wrażenie, że śni. Głos przyjaciela był przytłumiony, jakby dobiegał z bardzo daleka.
- Taemin! – usłyszał. Kibum złapał go za rękę, prowadząc gdzieś szybko.
I wtedy wszystko do niego dotarło. Głos komentatora. Nazwisko Minho. Minho był tutaj!
- Minho! Minho! Musimy go znaleźć. Kibum, zabije się, jeżeli teraz się nie uda! – spanikowany zaczął iść jeszcze szybciej, obijając się o trybuny i potykając o krawężniki. Jak mantrę powtarzał imię swojego chłopaka, z paniką rozglądając się dookoła.
- Macie przepustki? – usłyszał głos jakiegoś mężczyzny, prawdopodobnie ochroniarza. Jak przez mgłę zarejestrował, że Key rozmawia z nim, próbując przekonać go, żeby wpuścił ich do pomieszczeń zajmowanych przez zawodników. Nie czekając na przyjaciela zaczął po omacku iść naprzód, niezauważony przez rozmawiających mężczyzn.
- Hej! Nie wolno ci tutaj wchodzić. – czyjeś ramiona zatrzymały go, prowadząc
w kierunku wyjścia.
- Tam jest mój chłopak! Niech pan mu powie, że tu jestem, niech pan mu tylko powie, że mnie widział! – niemal szlochał, szarpiąc się w ramionach nieznajomego.
- Nie obchodzi mnie kim pan jest, ja jestem tutaj tylko ochroniarzem. Nie załatwiam spraw osobistych.
- Niech pan powie Choi Minho, że widział pan Lee Taemina, błagam, niech pan to powie. - głos załamywał mu się, gdy bezsilny opadł na kolana, klęcząc przed mężczyzną. – Błagam…
- Taemin! – ktoś podciągnął go ku górze, obejmując mocno. Taemin wtulił się
w ramiona Kibuma, palce kurczowo zaciskając na jego koszulce. Cały drżał.
– Znajdziemy go, obiecuję. Pójdziemy do niego po meczu. – Key pogładził go uspokajająco po plecach, prowadząc w stronę ich miejsca na trybunach.
***
Czuł się bezsilny. Taemin był blady, miał zapuchnięte oczy i drżał w jego ramionach, a on nie mógł nic zrobić. Obiecał mu, że odnajdzie Minho, ale tak naprawdę nie wiedział, jak to zrobić. Nawet teraz, gdy byli tak blisko.
Zmrużył oczy, wypatrując piłkarza z nazwiskiem Choi na koszulce. Był środkowym napastnikiem. Wysoki, dobrze zbudowany brunet o miłym uśmiechu. Niebrzydki trzeba przyznać. Key poczuł w sercu ukłucie zazdrości, lecz zniknęło ono równie szybko, jak się pojawiło. Taemin pasował do tego wyrośniętego bruneta. Kibum miał ochotę wbiec na boisko, ignorując tych wszystkich przerośniętych goryli i podbiec do niego, krzycząc prosto w twarz, że Taemin żyje i jest tutaj razem z nim.
- Jak wygląda? – usłyszał cichy szept chłopaka tuż obok swego ucha.
- Jest wysoki i przystojny. – odparł szatyn, uśmiechając się lekko i ściskając dłoń blondyna.
- Uśmiecha się?
- Tak.
- Minho zawsze się uśmiechał, kiedy grał w piłkę nożną… Nigdy nie rozumiałem, co
on w tym widzi.
- Po prostu to kocha. Tak, jak ciebie.
- Przestań. Pewnie już o mnie zapomniał.
- Nie mów tak. – Kibum przytulił go mocniej.
Przed oczami stanął mu Jonghyun i coś ścisnęło go w żołądku. Mimo że chłopak rano oznajmił mu, że nigdy go nie zapomni, on wiedział, że dzisiejszego wieczoru ponownie pójdzie do baru i znajdzie innego, kolejnego naiwnego i napalonego Kibuma, któremu będzie prawił takie same miłe słówka, a potem zapomni. Mimo że Key wiedział to wszystko, podświadomie pragnął spotkać go ponownie.
Potrząsnął głową, chcąc wygnać z niej natrętne myśli.Przerażało go to, że nie pragnie jedynie dotyku chłopaka, lecz samej jego obecności, uśmiechu i ciepłego głosu.
***
Mecz dłużył się i wydawało mu się, że nigdy się nie skończy. Kiedy w końcu sędzia odgwizdał koniec spotkania, odetchnął głęboko, wstając i łapiąc drżącą dłoń Taemina.
- Może jakoś pomożemy… - napomknął Onew, lecz on jedynie zbył go ręką. Kolejna osoba razem z nimi nie będzie dobrym argumentem u ochroniarza.
Zbiegli po schodkach prowadzących do szatni, stając przed wejściem. Tuż za drzwiami, z naburmuszoną miną, siedział ochroniarz, popijając jakiś napój energetyczny. Key zagryzł wargę, przyglądając się przez chwilę Taeminowi, po czym oznajmił:
- Mam plan. – wielkie, ciemne oczy zwróciły się w jego kierunku, wpatrując się
w niego pustym spojrzeniem. – Wejdziesz do środka i powiesz, że się zgubiłeś. Facet powinien od razu się tobą zająć ze względu na…
- Nie musisz unikać tego słowa, Kibum. – szepnął smutno Taemin, powoli wyciągając swoją białą laskę z plecaka.
- Zajmiesz jego uwagę, a wtedy ja przemknę się do szatni Minho i zawołam go tutaj. Spotkamy się na parkingu pod autokarem. Powiesz ochroniarzowi, żeby cię tam zaprowadził.
- Myślisz, że się uda?
- Musi. – powiedział Kibum, popychając Taemina w stronę drzwi.
Ze strachem obserwował, jak ochroniarz podchodzi do chłopaka, a wyraz twarzy Tae zmienia się na lekko przestraszony, gdy chłopak odwraca się do tyłu jakby chciał sprawdzić, czy Kibumowi się udało.
Kiedy zniknął, prowadzony przez mężczyznę, Key wślizgnął się do budynku, gorączkowo rozglądając się w poszukiwaniu szatni. Gdy znalazł wreszcie właściwe drzwi, nie wiele myślac, wszedł do środka, niemal zachłystując się powietrzem, gdy jego spojrzenie napotkało zmieniającego koszulkę Jonghyuna. Chłopak zamarł z ubranym jednym rękawem bluzki, zszokowany wpatrując się w Kibuma.
- C-co ty tu robisz? – szepnął Key, nie bardzo wiedząc, czy uciekać, czy może zostać i wpatrywać się w do połowy odsłonięty tors starszego chłopaka.
- To chyba ja powinienem cię o to spytać. To szatnia drużyny, a nie przypominam sobie, żebym widział cie u nas na treningu.
- Ja… szukałem…
- Szukałeś mnie? Stęskniłeś się od wczoraj? – Jonghyun zaśmiał się, przysiadając na ławeczce obok swojej szafki.
- Nie. Tak. – burknął Kibum, czując jak robi mu się gorąco. Wcisnął drżące dłonie do kieszeni wąskich rurek, starając się nie patrzeć na przypatrującego mu się uważnie sportowca.
- To tak czy nie?
- Ja…
Starszy uśmiechnął się, wstając i podchodząc do oniemiałego Kibuma. Oparł się
o ścianę obok chłopaka, przybliżając się do niego tak blisko, by poczuć jego słodkie perfumy.
- Skoro już przyszedłeś i jesteśmy sami… - szepnął, owiewając jego szyję swoim ciepłym oddechem i nachylając się do niego bliżej. Key zadrżał, gdy poczuł usta chłopaka na swojej szyi. Dziwne uczucie z żołądka przemieściło się do gardła i miał wrażenie, że gdy tylko otworzy usta dziwna gula sama wypadnie z jego warg.
Jonghyun popchnął go na ścianę, uśmiechając się lekko i gładząc go po policzku.
- Słodko się rumienisz. Szkoda że tu nie mieszkam. – mruknął i pocałował go.
Key zesztywniał. Usta Jonghyuna muskały jego wargi lekko i nienachlanie.
- Przestań! – odepchnął go, próbując zapanować nad przyśpieszonym oddechem. – Szukam Choi Minho, jest tu gdzieś?
- Minho? No nie żartuj, że z nim też…
- To chłopak mojego przyjaciela! Gdzie on jest?!
- Minho nie ma chłopaka, jego chłopak nie żyje.
- Żyje! Jest ze mną! Gdzie on jest, Jonghyun! – Key potrząsnął oniemiałym sportowcem.
Dopiero po chwili poczuł, jak straszy łapie go za rękę.
- Chodź ze mną. – powiedział.
- Po prostu to kocha. Tak, jak ciebie.
- Przestań. Pewnie już o mnie zapomniał.
- Nie mów tak. – Kibum przytulił go mocniej.
Przed oczami stanął mu Jonghyun i coś ścisnęło go w żołądku. Mimo że chłopak rano oznajmił mu, że nigdy go nie zapomni, on wiedział, że dzisiejszego wieczoru ponownie pójdzie do baru i znajdzie innego, kolejnego naiwnego i napalonego Kibuma, któremu będzie prawił takie same miłe słówka, a potem zapomni. Mimo że Key wiedział to wszystko, podświadomie pragnął spotkać go ponownie.
Potrząsnął głową, chcąc wygnać z niej natrętne myśli.Przerażało go to, że nie pragnie jedynie dotyku chłopaka, lecz samej jego obecności, uśmiechu i ciepłego głosu.
***
Mecz dłużył się i wydawało mu się, że nigdy się nie skończy. Kiedy w końcu sędzia odgwizdał koniec spotkania, odetchnął głęboko, wstając i łapiąc drżącą dłoń Taemina.
- Może jakoś pomożemy… - napomknął Onew, lecz on jedynie zbył go ręką. Kolejna osoba razem z nimi nie będzie dobrym argumentem u ochroniarza.
Zbiegli po schodkach prowadzących do szatni, stając przed wejściem. Tuż za drzwiami, z naburmuszoną miną, siedział ochroniarz, popijając jakiś napój energetyczny. Key zagryzł wargę, przyglądając się przez chwilę Taeminowi, po czym oznajmił:
- Mam plan. – wielkie, ciemne oczy zwróciły się w jego kierunku, wpatrując się
w niego pustym spojrzeniem. – Wejdziesz do środka i powiesz, że się zgubiłeś. Facet powinien od razu się tobą zająć ze względu na…
- Nie musisz unikać tego słowa, Kibum. – szepnął smutno Taemin, powoli wyciągając swoją białą laskę z plecaka.
- Zajmiesz jego uwagę, a wtedy ja przemknę się do szatni Minho i zawołam go tutaj. Spotkamy się na parkingu pod autokarem. Powiesz ochroniarzowi, żeby cię tam zaprowadził.
- Myślisz, że się uda?
- Musi. – powiedział Kibum, popychając Taemina w stronę drzwi.
Ze strachem obserwował, jak ochroniarz podchodzi do chłopaka, a wyraz twarzy Tae zmienia się na lekko przestraszony, gdy chłopak odwraca się do tyłu jakby chciał sprawdzić, czy Kibumowi się udało.
Kiedy zniknął, prowadzony przez mężczyznę, Key wślizgnął się do budynku, gorączkowo rozglądając się w poszukiwaniu szatni. Gdy znalazł wreszcie właściwe drzwi, nie wiele myślac, wszedł do środka, niemal zachłystując się powietrzem, gdy jego spojrzenie napotkało zmieniającego koszulkę Jonghyuna. Chłopak zamarł z ubranym jednym rękawem bluzki, zszokowany wpatrując się w Kibuma.
- C-co ty tu robisz? – szepnął Key, nie bardzo wiedząc, czy uciekać, czy może zostać i wpatrywać się w do połowy odsłonięty tors starszego chłopaka.
- To chyba ja powinienem cię o to spytać. To szatnia drużyny, a nie przypominam sobie, żebym widział cie u nas na treningu.
- Ja… szukałem…
- Szukałeś mnie? Stęskniłeś się od wczoraj? – Jonghyun zaśmiał się, przysiadając na ławeczce obok swojej szafki.
- Nie. Tak. – burknął Kibum, czując jak robi mu się gorąco. Wcisnął drżące dłonie do kieszeni wąskich rurek, starając się nie patrzeć na przypatrującego mu się uważnie sportowca.
- To tak czy nie?
- Ja…
Starszy uśmiechnął się, wstając i podchodząc do oniemiałego Kibuma. Oparł się
o ścianę obok chłopaka, przybliżając się do niego tak blisko, by poczuć jego słodkie perfumy.
- Skoro już przyszedłeś i jesteśmy sami… - szepnął, owiewając jego szyję swoim ciepłym oddechem i nachylając się do niego bliżej. Key zadrżał, gdy poczuł usta chłopaka na swojej szyi. Dziwne uczucie z żołądka przemieściło się do gardła i miał wrażenie, że gdy tylko otworzy usta dziwna gula sama wypadnie z jego warg.
Jonghyun popchnął go na ścianę, uśmiechając się lekko i gładząc go po policzku.
- Słodko się rumienisz. Szkoda że tu nie mieszkam. – mruknął i pocałował go.
Key zesztywniał. Usta Jonghyuna muskały jego wargi lekko i nienachlanie.
- Przestań! – odepchnął go, próbując zapanować nad przyśpieszonym oddechem. – Szukam Choi Minho, jest tu gdzieś?
- Minho? No nie żartuj, że z nim też…
- To chłopak mojego przyjaciela! Gdzie on jest?!
- Minho nie ma chłopaka, jego chłopak nie żyje.
- Żyje! Jest ze mną! Gdzie on jest, Jonghyun! – Key potrząsnął oniemiałym sportowcem.
Dopiero po chwili poczuł, jak straszy łapie go za rękę.
- Chodź ze mną. – powiedział.
***
Chociaż nie miał zegarka, czuł, że Kibum się spóźnia. Czekał na niego już zdecydowanie za długo. Nerwowo przestępował z nogi na nogę, niecierpliwiąc się coraz bardziej. Bo co jeśli będzie już za późno?
- Taemin!
Usłyszał czyjeś kroki. Po chwili przed nim stanął Kibum. Nie był sam.
- Minho? – zapytał niepewnie.
- Nie. To jego przyjaciel. Zaprowadzi nas do niego. – mówił rozentuzjazmowany Key.
Jonghyun czuł się niemal tak, jakby przejechał go walec i wbił gdzieś głęboko
w ziemię. Przed nim stał chłopak, którego widział na zdjęciach tysiące razy. Nic się nie zmienił, tylko… Jong przypatrzył się uważniej, zauważając w dłoni blondyna białą laskę.
Miał wrażenie, że zobaczył ducha. Choi tyle razy powtarzał, że Taemin nie żyje, że już nigdy się nie zakocha, pogodził się z jego śmiercią, a on teraz stoi z nim twarzą w twarz. Chłopak był roztrzęsiony, widać było, że płakał.
Poczuł na ramieniu lekkie uderzenie. Kibum patrzył się na niego ponaglająco. Otrząsnął się z dziwnych myśli dotyczących jego wczorajszego kochanka i ruszył
w kierunku autokaru.
- Minho! – potrząsnął ramieniem śpiącego bruneta. –
Minho, do cholery, obudź się! – powtórzył raz jeszcze.
Kiedy brunet nie otworzył oczu, opadł zrezygnowany na siedzenie obok niego, chowając twarz w dłoniach. Nie wiedział, jak powiedzieć przyjacielowi, że jego zmarły chłopak nagle ożył. Do tego wszystkiego dochodziło dziwne uczucie, które pojawiło się, gdy ponownie spotkał Kibuma. Miał wrażenie że… ucieszył się, że go zobaczył. Nonsens! Po prostu wczoraj przeżyli świetny seks, to na pewno dlatego cały czas o nim myśli.
- Coś chciałeś Jonghyun-ah? – ciało obok niego poruszyło się, Minho spojrzał na niego zaspany.
- Minho! Obudziłeś się! – krzyknął, podrywając się z miejsca.
- Tak. To jakieś święto?
- Pod autokarem czekają…
- Jonghyun usiądź, ruszamy. – krzyknął do niego trener i autokar ruszył.
- Zaraz! Nie…
- Daj spokój, Jonghyun. Chodzi o tego chłopaka z wczoraj? Widziałem go obok naszej szatni, to dlatego tak długo cię nie było? – zaśmiał się Minho, lecz Jong tylko opadł na fotel. Spojrzał na przyjaciela. Dzisiaj ani razu nie wspomniał o Taeminie. Przecież nie powie mu teraz, że chłopak stał pod autobusem, podczas gdy on nie mógł go dobudzić.
A może to przeznaczenie? Może tak ma być? Może lepiej, żeby Minho nie wiedział, skoro już pogodził się z jego śmiercią?
***
- Key, co to za odgłos? –
Taemin przysunął się bliżej chłopaka, słysząc, jak silnik pojazdu przed nimi
zaczyna pracować.Kiedy brunet nie otworzył oczu, opadł zrezygnowany na siedzenie obok niego, chowając twarz w dłoniach. Nie wiedział, jak powiedzieć przyjacielowi, że jego zmarły chłopak nagle ożył. Do tego wszystkiego dochodziło dziwne uczucie, które pojawiło się, gdy ponownie spotkał Kibuma. Miał wrażenie że… ucieszył się, że go zobaczył. Nonsens! Po prostu wczoraj przeżyli świetny seks, to na pewno dlatego cały czas o nim myśli.
- Coś chciałeś Jonghyun-ah? – ciało obok niego poruszyło się, Minho spojrzał na niego zaspany.
- Minho! Obudziłeś się! – krzyknął, podrywając się z miejsca.
- Tak. To jakieś święto?
- Pod autokarem czekają…
- Jonghyun usiądź, ruszamy. – krzyknął do niego trener i autokar ruszył.
- Zaraz! Nie…
- Daj spokój, Jonghyun. Chodzi o tego chłopaka z wczoraj? Widziałem go obok naszej szatni, to dlatego tak długo cię nie było? – zaśmiał się Minho, lecz Jong tylko opadł na fotel. Spojrzał na przyjaciela. Dzisiaj ani razu nie wspomniał o Taeminie. Przecież nie powie mu teraz, że chłopak stał pod autobusem, podczas gdy on nie mógł go dobudzić.
A może to przeznaczenie? Może tak ma być? Może lepiej, żeby Minho nie wiedział, skoro już pogodził się z jego śmiercią?
***
- Hej! Hej! Zatrzymajcie się! – chłopak zerwał się do biegu za odjeżdżającym autokarem. Nie miał jednak szans dogonić pojazdu. Zdyszany opadł na chodnik, czując
w gardle olbrzymią gulę. Nie mógł uwierzyć, że tak po prostu odjechali. Nie znał Jonghyuna, ale wierzył, że tamten pomoże im ze względu na Minho. Jak bardzo się mylił…
Odwrócił się. Taemin szedł w jego kierunku z biała laską wyciągniętą do przodu. Nie miał pojęcia, jak ma mu powiedzieć, że Minho odjechał. Że go nie zobaczy.
- Minnie… - podszedł do niego, od razu zgarniając go w swoje ramiona.
- Key? Coś się stało, tak? Gdzie jest Minho? – blondyn wyswobodził się z jego uścisku, wpatrując się w niego uparcie.
- Minho…
- Gdzie on jest?!
- Odjechał.
- Co?
- Jong wszedł do tego cholernego autokaru i miał go tu przyprowadzić, ale…
- Nie… nie… - Taemin poczuł, jak cała nadzieja rozsypuje się niczym domek z kart. Minho był tutaj, tuż obok niego. A teraz nie ma nic.
Key spróbował objąć go jeszcze raz, lecz odsunął się od niego, rozpaczliwie próbując zapanować nad szlochem. – Powiedz mi, że to nie prawda, błagam … - wyszeptał. – Key…
Nie usłyszał odpowiedzi.
- Chodź, musimy wracać…
- Nie chcę! – krzyknął, odpychając od siebie chłopaka.
- Taemin, wymyślimy coś. Przynajmniej wiemy, ze Minho jest w Seulu…
- Co wymyślimy? Pojedziemy do Seulu i będziemy chodzić od domu do domu, co?! Skąd mamy wiedzieć, gdzie on jest?! Skąd mamy wiedzieć, gdzie go szukać?!
- Przepraszam… -szepnął Key, zgarniając szamoczącego się Taemina w swoje ramiona. – To wszystko przeze mnie. – To wszystko przez Jonghyuna. Dopowiedział już
w myślach, czując, że po raz kolejny został oszukany. I po raz kolejny utwierdził się
w przekonaniu, ze coś takiego jak milość nie istnieje.
Ahkjsgdjghklasg! Znowu! Boże aż mi się wypieki an policzkach zrobiły! Już myślłam że go spotka. O Boże było tak blisko! Jesteś zła -.- xD Biedny Minnie, cholera no tak mi go żal, że normalnie nie wiem! ;( Nie wiem co powiedzieć znów, jak zwykle jestem jakaś nieogarnięta. Było cudownie i czekam na kolejny rozdział ^^ Hwaiting!
OdpowiedzUsuńG.G
Czemu było taki blisko, co? Prawie, prawie! I dupa ;/ A już myślałam... Muszę przestać tak dużo myśleć.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Wzruszający i dołujący. Szkoda, że wyszło jak wyszło, ale cóż poradzić? Jeszcze się spotkają, nie? Mam nadzieję...
Pozdrawiam ;3
Nie, jak mogłaś, nie, nie, nie... ehufur T_T Prawie się popłakałam przy tym rozdziale, kiedy JJong pomyślał, że skoro tak się stało, to nie powinien mówić Minho... Miałam tak wielką nadzieję, a wszystko zostało tak szybko zniszczone, że pragnę teraz nowego rozdziału i jakąś nadzieję. Której, mam nadzieję, tym razem nie zdepczesz T__T. Ale o to chodzi w angstach, prawda?
OdpowiedzUsuńI want youu - mistrz angstów. Oficjalnie Cię mianuję ;_;
Pozdrawiam i ... o boże, zero pozytywów we mnie T_T a rozdział genialny, tylko taki dołujący, że mnie skręca. Dziękuję za tyle emocji. <3
Kei.
onieonieoniee... czemu tak się stało, byli już tak blisko... Key, debilu, mogłeś wejść do tego głupiego autokaru z Jonghyunem, a ty tak to zostawiłeś. ;A; będę płakać, serce mi się ścisnęło przy tym smutnym Taeminie. No, ale przecież się zejdą, muszą się zejść, kiedyś. Nie wiem, czy Ci już dziękowałam za ostatniego JongKeya, ale był naprawdę świetny i cieszę się, że tak to dalej pociągnęłaś. Oni też się kiedyś dogadają, tylko jak Jjong odbuduje zaufanie, które tak głupio stracił, ach Jjong, a mogłeś mieć tego chłopaka tylko dla siebie ^^
OdpowiedzUsuńPrześwietny rozdział, coraz bardziej lubię tą opowieść. Mimo że na początku wydawała mi się dość schematowa, to jednak wspaniale sobie poradziłaś z zaciekawieniem czytelnika. A przynajmniej mnie :3
Okropne... Jak to możliwe... Przecież było tak blisko... No i biedny Key. Czuje się teraz oszukany... Więcej już chyba nie napiszę, bo powoli zżerają mnie nerwy przed maturą, ale fik mi się podobał. :D
OdpowiedzUsuńDlaczego to zrobiłaś? Ja wiem, że nie może być za kolorowo itd., ale… ale Taemin, on tak bardzo chciał odnaleźć Minho i gdy już prawie się mu udało, ten odjechał nie pozwalając Jjongowi wyjaśnić wszystkiego :c cholera, że też musiało znowu się tak pochrzanić! Mam nadzieję, że Dinozaur będzie na tyle mądry, że jednak powie Minho o tym, że Taemin żyje, bo jak nie, to nie wiem, co mu zrobię -.-
OdpowiedzUsuńNienawidzę cię... :'( Jak mogłaś zrobić coś takiego :'( Jestem w szoku .. Nie zabiję cię teraz bo masz pisać dalej.. Pisz.. Dużo weny.. Hwaiting ^^
OdpowiedzUsuńps: Sorki za tamto na górze.. Tak serio to kocham cię za to opowiadanko <3
Wzruszyłam się :'[ Ten rozdział takiiii cudowny ... Szkoda mi Taesia. Chociaż bardziej Key.
OdpowiedzUsuńNie umiem pisać ładnych komentarzy, więc się nie będę rozpisywać...
Dużo weny :* Hwaiting !!!
Kurdę, to chore, ale się popłakałam pierwszy raz przy czytaniu czegoś ;_; Ale to pewnie też zasługa odpowiedniego klimatu, który sobie wytworzyłam do czytania =u=
OdpowiedzUsuńJesteś okrutna, choć to takie piękne, wzruszające ;_;
Znam to uczucie, które Tae czuł, gdy autokar odjechał, więc tym bardziej potrafiłam się wczuć w ten rozdział.
Choć tak naprawdę w tym rozdziale można powiedzieć, że zbyt dużo się nie działo, dla czytelnika to będzie ogromnie dużo.
Wierzę w twój talent pisarski i że nas nie zawiedziesz, że kolejne rozdziały będą równie genialne ~
Weeny~~ Hwaiting ^^
~Di
Czytając to, serce walilo mi jak oszalale...tak strasznie czekalam, az Taemin i Minho sie spotkaja....tak bardzo... Pierwszy raz w zyciu czytajac cos, krecilo mi sie w glowie. Jestes genialna! Ale blagam...niech oni sie spotkaja! Niech Minho zobaczy, ze....boze nie wierze. Ide przeczytac jeszcze raz (z nadzieja, ze moze jednak ten autokar nie odjedzie).
OdpowiedzUsuńCzekam na nastepny rozdzial!!!!
Myślałam, że się spotkają TT TT Nienawidzę Jonghyun'a za to, że stwierdził,że tak powinno być. Biedny Taemin TT TT
OdpowiedzUsuńCo ja ci mam jeszcze napisać, co? ;_; To było strasznie smutne.
Chce kolejny rozdział. Mam nadzieje, że już się pisze TT TT
~Hira
Nie, to było niemożliwe. Jak mogłaś ich rozłączyć? Wiem, że w IV rozdziale tak szybko się nie spotkają, ale ten odjazd Minho i ta cała sytuacja była naprawdę bolesna. Cholernie, bo aż zrobiło mi się smutno, bardzo bardzo smutno :<
OdpowiedzUsuńNo nic, trzeba ruszyć dalej. A zresztą sytuacja Kibuma też za wesoła nie jest. Proszę Cię, pisz szybko~!
Rzucam teraz wszystkim po pokoju - tak gdybyś chciała wiedzieć jakie reakcje wywołujesz takim splotem zdarzeń :D Czemu oni się minęli! Czemu? Czemu? Dobra przynajmniej Taemin wie że Minho żyje i gra w piłkę więc może teraz będzie trochę z górki żeby go namierzyć. A i Jonghyun o nim wie więc jestem dobrej myśli.
OdpowiedzUsuńApropo twojej propozycji, na moim profilu jest gg dla czytelników, odezwij się jeśli chcesz. :)
Dosłownie o włosy..tak niewiele już trzeba było!
OdpowiedzUsuńAle w sumie to dobrze, ze jeszcze się nie spotkali.. mam tylko nadzieję, że nie będzie to trwało w nieskończoność ;<
Moja mordka aż się cieszyła kiedy przeczytałam to jak zareagował Kibum na Jonghyuna <3 ale potem znowu musiał stracić nadzieję..a to przecież nie była wina Jonga! D:
Licze jednak na to, że mimo wszystko Key przekona się, ze Dino nie jest taki zły jak mu się wydaje i naprawdę chciał pomóc. Nie mogę sie doczekać aż się znowu spotkają... pasują do siebie idealnie w twoim opowiadaniu <3
* bierzę głębszy oddech aby się uspokoić * JJong, kochanie... bądź dobrym człowiekiem i powiedz Minho że jego mały aniołek żyje ;<
Ach, wręcz nie mogę się doczekać co będzie dalej~~!
O, i na koniec muszę przyznać, ze naprawdę mi się podoba to opowiadanie. Byłam sceptyczna kiedy przeczytałam pierwszy rozdział jednak kocham to opowiadanie <3 [ zwłaszcza podobał mi się poprzedni rozdział, akcja jongkey <3 ]
Pozdrawiam, życzę weny i czasu na pisanie~!
[http://namroznymbiegunie.blogspot.com/]
Jonghun zachował się bardzo podle, rozumiem że chciał wszystkiego co najlepsze dla swojego przyjaciela, ale powinien dać szansę Taeminowi na wyznanie swoich uczuć (T,T)
OdpowiedzUsuńJeeeeeeej nie wiem co napisać może tak było extra , bardzo się wzruszyłam myślałam że się spotkają byli tak blisko a tu masz . No nic mam nadzieje że niedługo się spotkają . i czekam na następny rozdział i życzę dużo weny :D
OdpowiedzUsuń