wtorek, 10 września 2013

Dotknij mnie (JongTae)


Wiem, że czekacie na Brudne Tajemnice, ale utknęłam w martwym punkcie. Nie chcę wstawiać tutaj byle czego, dlatego postanowiłam dokończyć tego, zaczętego już dawno, oneshota. Choroba tutaj przedstawiona nie jest zbyt znana, nie znalazłam na jej temat żadnych wiadomości, oprócz ogólnego wyjaśnienia, co to jest. Wszystkie objawy, które tutaj opisałam, są wymyślone przeze mnie i nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.

Mam pomysł na kolejną partówkę, lecz prolog pojawi się najpewniej już jak jedno z obecnie pisanych przeze mnie opowiadań zbliży się do końca. Mogę tylko zdradzić, że będzie to moje pierwsze opowiadanie skupiające się głównie na Key i JongKey:)
-------------------------------------------------------------------




Tytuł: Dotknij mnie
Pairing: JongTae
Gatunek: AU, obyczaj, angst, fluff
Rating: +12
Otrzeżenia: choroba psychiczna - hafefobia


- Słucham? – usłyszał znudzony głos recepcjonistki, która leniwie podniosła głowę, patrząc na niego w oczekiwaniu.

- Jestem...ykhm… wolontariuszem. – mruknął niechętnie, w myślach przeklinając dyrektora szkoły, który, w ramach gratisu do zawieszenia w prawach ucznia, dodał mu miesiąc wolontariatu w tym przybytku dla wariatów. Facet chyba sam miał nierówno pod sufitem, wysyłając go do takiego miejsca, a nie chociażby zwykłego domu dziecka.

- Pańskie imię i nazwisko?

- Kim Jonghyun. – odparł, a kobieta zapisała coś na komputerze, po czym podała mu grubą, białą teczkę.

- Jesteś przydzielony do opieki nad Lee Taeminem. Sala 303. Tutaj masz opis jego choroby. – powiedziała, po czym wróciła do swoich obowiązków.

Jonghyun spojrzał obojętnie na trzymaną w rękach teczkę, po czym niechętnie udał się w stronę schodów na piętro. Nie miał zamiaru tracić czasu na czytanie stosu nikomu nie potrzebnych papierów. Chciał odbębnić dwie godziny, które musiał tu codziennie spędzać, jak najszybciej.

Starał się nie zwracać uwagi na dziwne przedmioty latające mu tuż przed oczami, lub stare ahjummy, pytające, czy jest ich księciem na białym koniu. Miał wrażenie, że gdyby tylko złapał kontakt wzrokowy z którymś z tych psycholi, sam skończyłby w wariatkowie.

Niechętnie spojrzał na salę z numerem 303 i bez pukania wszedł do środka. Przy małym stoliku siedział jasnowłosy, młody chłopak, patrzący się na niego z lekką obawą. Jonghyun dyskretnie rozejrzał się po pokoju, by znaleźć coś, co świadczyłoby o nienormalności nastolatka, lecz wszystko zdawało się wręcz przerażająco nudne, a sam blondyn całkiem normalny. Nie zmieniało to jednak faktu, że śliczny chłopak w otoczeniu surowej bieli wyglądał trochę groteskowo.

- Kim jesteś? – blondyn przyglądał mu się uważnie.

- Jestem wolontariuszem, spędzimy razem trochę czasu. – odparł, siląc się na przyjazny ton.

- Nareszcie nie będzie mi się tak nudziło. – chłopak uśmiechnął się do niego. – Jestem Taemin, a ty?

- Jonghyun.

- Mój brat się tak nazywa!* – Taemin rozpromienił się, by po chwili natychmiast posmutnieć. – Już dawno go nie widziałem. Uważa, że jestem nienormalny.

Pewnie jesteś, skoro cię tutaj trzymają – pomyślał Jonghyun, lecz w porę ugryzł się w język. Zamiast tego tylko mruknął cicho pod nosem, co miało posłużyć za odpowiedź i sięgnął do kieszeni po telefon.

- A ty dlaczego tutaj jesteś? – spytał chłopak, uroczo przekrzywiając głowę na bok.

- Bo muszę. - odparł krótko, a uśmiech blondyna zbladł, zastąpiony przez zmieszanie i smutek.

***

       Nie miał zamiaru wdawać się w bliższe relacje ze swoim niechcianym problemem, jak nazywał Taemina Jonghyun, lecz nie mógł znieść smutnych oczu wpatrujących się w niego bezustannie. Spojrzenie blondyna sprawiało, że miał ochotę mu pomóc, lecz już sam pomysł wydawał mu się idiotyczny i poniżający.

       - Możesz przestać się na mnie gapić? – warknął, odrywając wzrok od telefonu.

    - Jesteś jedyną osobą, która mnie odwiedza. Nikogo innego nie widuje. – odparł blondyn.

     - Fajnie wiedzieć, że traktujesz mnie jak jakiś wędrowny cyrk, na który można sobie popatrzeć. – szatyn skrzywił się, z nadzieją spoglądając na zegarek, lecz do końca wizyty było jeszcze dużo czasu.

      - Nigdy nie byłem w cyrku. Ale myślę, że ty jesteś o wiele bardziej interesujący. - Bezpośredniość Taemina dziwiła Jonghyuna od samego początku. Nie mógł zrozumieć dlaczego, pomimo jego wyraźnego dystansu, chłopak nadal stara się z nim zaprzyjaźnić. Co gorsza, sam szatyn powoli zaczął powątpiewać w skuteczność swojej maski zimnego drania.

        - Jesteś nienormalny. – Bycie wciąż bardziej oschłym stało się jego jedyną bronią.

        - Wiem.

***

       Szampon intensywnie pachniał truskawkami – Jonghyun nienawidził truskawek, dlatego podwójnie zirytowany nalał sobie płynu na dłoń i złapał kilka mokrych kosmyków klęczącego nad wanną Taemina.

            Chłopak odsunął się od niego gwałtownie, uderzając kolanami o zimną powierzchnię.

        - Nie wiem, kto wymyślił, że mam ci umyć głowę, ale mógłbyś mi tego nie utrudniać.

           - Przepraszam. – jęknął cicho blondyn. – Przecież wiesz… - dodał, lecz Jonghyun nie wiedział. Bo niby co miał wiedzieć?

        - Chodź tutaj. – odparł, przyciągając do siebie chłopaka i od razu wmasowując szampon w jego włosy.

      - Nie! Zostaw! Zostaw mnie! – pisk Taemina ogłuszył go do tego stopnia, że wyrywający się z jego ramion chłopak sprawił, że obaj wpadli do wanny. Przerażony blondyn zaczął odsuwać się od niego w panice, ślizgając się na mokrej nawierzchni i co chwila upadając na zaczerwienione kolana.

       - Co robisz, idioto? Chcesz żeby zleciał się tutaj cały szpital?! – Jonghyun złapał blondyna pod pachami, chcąc wyciągnąć go z wanny.

        - Zostaw mnie! Nie dotykaj! – Taemin wił się w jego ramionach, a jego twarz zrobiła się przeraźliwie blada. Chłopak ugryzł go w ramię, sprawiając, że szatyn puścił go i obaj upadli na zimne kafelki.

         - Taemin? Jonghyun? Co się tutaj dzieje? – do szpitalnej toalety wpadła pielęgniarka, z przerażeniem na twarzy podbiegając do, miotającego się na podłodze, blondyna.

         - Nie czytałeś opisu jego choroby? Przez ciebie dostał duszności. – kobieta ofuknęła Jonghyuna, przystawiając do twarzy młodszego inhalator.

       Szatyn jak zahipnotyzowany wpatrywał się w leżącego na kolanach lekarki Taemina, który z trudem łapał oddech. Chłopak drżał w konwulsjach, a jego źrenice były nienaturalnie rozszerzone.

       - C-co do cholery… - mruknął, dalej nie mogąc otrząsnąć się z szoku. Czuł się jak we śnie w nawiedzonym domu psychiatrycznym, czy czymś w tym stylu.

       - Lepiej już idź. – usłyszał głos kobiety i posłusznie wyszedł z pomieszczenia.

***

        Jasne włosy powiewały lekko pod wpływem delikatnego wiatru dostającego się do pokoju z małego, umieszczonego pod sufitem, okienka. Pełne, różowe usta były delikatnie rozchylone, a rumiana twarz nadzwyczaj spokojna.

         Na kolanach Jonghyuna leżał plik kart opisujących historię choroby Taemina. Sam nie wiedział, dlaczego to przeczytał. Gdy zobaczył, jak chłopak nie może złapać oddechu i miota się bezwiednie w drgawkach, niczym kukła sterowana przez macki choroby, coś w nim drgnęło. Poczuł się winny.

          Taemin cierpiał na hafefobię – bał się dotyku innych osób. Jonghyun słyszał kiedyś o czymś takim jak światłowstręt, lęk wysokości, czy strach przed przebywaniem w zamkniętym pomieszczeniu, ale nigdy nie przypuszczał, że można obawiać się czegoś tak naturalnego, jak dotyk.

       Kiedy ktoś go dotknie, Taemin zaczyna mieć drgawki i trudności z oddychaniem. Wpada w szał, nie kontroluje swojego zachowania, staje się agresywny.

      Jonghyun miał wrażenie, że znalazł się na planie filmowym, którego chłopak jest głównym bohaterem.

      - Myślałem, że już do mnie nie przyjdziesz. – usłyszał cichy głos Taemina. Chłopak wydawał się inny niż zwykle – bardziej przygaszony.

     - Chciałem cię przeprosić. – burknął szatyn, sam nie wierząc, że wypowiada te właśnie słowa. Nie wiedział, czemu ciepły uśmiech blondyna sprawił, że sam odwzajemnił ten gest.

***
     
          Jonghyun nigdy nie przypuszczał, że rozmowa może być prawdziwym lekarstwem. Z Taeminem rozmawiali dosłownie o wszystkim; zaczynając od pogody, a kończąc na niespełnionych marzeniach i modzie. Młody Lee był taki, na jakiego wyglądał – słodki, uroczy i niewinny. Jong uwielbiał przyglądać się jego rumieńcom, kiedy prawił mu komplementy albo opowiadał o swoich dawnych związkach. Dla Taemina temat miłości był jak sen, który może zobaczyć wyłącznie w wyobraźni – w końcu przecież nigdy nie będzie uprawiał seksu, nie pocałuje się, nawet nie będzie mógł chodzić z ukochanym za rękę.

         Z czasem ich rozmowy nabrały dwuznaczności, a dwie godziny trwania wizyty wydawały się o wiele za krótkie. Jonghyun przyłapywał się na tym, że myśli o Taeminie nie tylko w szpitalu, lecz przez cały dzień, a fakt, że za dwa tygodnie kończył wolontariat stał się dla niego przerażającą przyszłością.

***

Taemin siedział skulony na łóżku, patrząc na niego niepewnie.

- Rozmawiałem z lekarzem, powiedział, że możesz przezwyciężyć chorobę. – powiedział Jonghyun.

- Wstydzisz się mnie? Dlatego chcesz, żebym wyzdrowiał? – oczy blondyna zaszkliły się. – Nie musisz już udawać, że ci na mnie zależy. Jestem psycholem, możesz mną gardzić jak na początku, nie obrażę się. – dodał chłopak.

Jonghyun westchnął, rozmasowując bolące skronie. Wiele razy o tym rozmawiali, lecz Taemin był uparty.

- Chcę to zrobić dla ciebie. – odparł, po czym usiadł obok chłopaka. Ten tylko jeszcze bardziej się skulił, niemal wbijając się w ścianę.

- Dotknij mnie. – powiedział cicho, patrząc wprost w jego szklące się oczy.

- Boję się. – wyszeptał Taemin, zaciskając pięść na prześcieradle.

- Czego się boisz?

- Nie wiem.

- Spróbuj. Nie poruszę się ani o milimetr. – zapewnił go Jonghyun.

Chłopak zagryzł wargę. Wyglądał tak, jakby walczył sam ze sobą, niepewny, czy ma odwagę zrobić pierwszy krok. Jonghyun nie wiedział, ile czasu minęło, kiedy drobna dłoń Taemina powoli uniosła się i spoczęła tuż obok jego własnej, dużej i opalonej. Ich palce dzieliły centymetry – Jong miał ochotę po prostu złapać rękę blondyna i mocno uścisnąć, nadal jednak pozostawał w bezruchu.

- Nie umiem. – Taemin zaszlochał cicho. Jego dłoń zaczęła niekontrolowanie drżeć, a oddech przyśpieszył.

- Spokojnie, może na dzisiaj wystarczy.

- Nie chcesz mieć chorego chłopaka, prawda? To dlatego chcesz, żebym wyzdrowiał. – Jonghyun już nawet nie zdziwił się, że blondyn tak otwarcie i dokładnie określił ich relację.

- Nie chcę. – odparł zgodnie z prawdą, a oczy Taemina zaszkliły się. – Chcę ciebie.

***

Palce Taemina wolno i bardzo delikatnie musnęły jego opuszki. Jonghyun spojrzał zaskoczony na chłopaka – jego twarz była zacięta.

- Złap mnie za rękę. – szepnął, patrząc niepewnie na szatyna.

- Jesteś pewny?

- Tak.

Jong powoli poruszył palcami, dając blondynowi czas do namysłu, po czym delikatnie ujął jego dłoń. Była dokładnie taka, jak sobie wyobrażał – delikatna i gładka jakby była z porcelany, wciąż jednak drżała niekontrolowanie. Chłopak odwrócił się do młodszego – Taemin oddychał szybko, a jego twarz była biała jak papier.

- Mam cię puścić?

- Nie.

- Ale Taemin… - jęknął Jonghyun, widząc, że chłopak jest w coraz gorszym stanie. Wyglądał dokładnie tak, jak w szpitalnej łazience, kiedy chciał umyć mu włosy.

- Nie! – krzyknął blondyn, a na jego czoło wystąpiły kropelki potu. Jego ciało zaczęło niekontrolowanie drżeć, a oddech stał się urywany.

- Taemin? – w drzwiach pokoju pojawiła się pielęgniarka. Widząc stan, w jakim znajdował się chłopak, natychmiast odepchnęła Jonghyuna, który z bolesnym westchnieniem oparł się o ścianę.

- Odsuń się, ma atak, nie widzisz?

- Ale lekarz mówił, że może to przezwyciężyć… - szatyn chciał zaprotestować, lecz kobieta przerwała mu:

- I przy okazji się udusić?! Taemin, połóż się, zrobię ci zastrzyk.

- Nie! Nie jestem psycholem! – chłopak odsunął się w kąt łóżka.

- Taemin…

- Nie chcę! – krzyknął, chwilę potem zaczynając oddychać coraz bardziej płytko. Pielęgniarka nie czekając na zgodę chłopaka, złapała go w pasie, chcąc położyć na kozetce, lecz w blondyna jakby wstąpił szał.

- Zostaw mnie! Nie dotykaj mnie! Zostaw! – po sali rozniósł się przeraźliwy pisk.  Taemin wyglądał jak, zamykane w klatce, dzikie zwierze walczące o ostatki swojej wolności. Jonghyun z przerażeniem obserwował, jak chłopak wyrywa się trzymającej go pielęgniarce, kopiąc ją i gryząc, by nagle upaść jak kukła na białe prześcieradło. Jego twarz niemal zlewała się z bielą materiału.

Szatyn spojrzał przerażony na stojącego obok chłopaka lekarza. Mężczyzna trzymał w ręku strzykawkę z lekiem uspokajającym.

- To nie był dobry pomysł, Jonghyun. – lekarz zwrócił się do niego, po czym wyszedł z pomieszczenia.

***

Stał przed dużą szybą stanowiącą jedyne, prowizoryczne okno na świat, małego, białego pokoiku w którym został umieszczony Taemin. Gdy blondyn go zauważył, powoli podszedł do szkła, przykładając do niego swoją twarz. Po szybie spłynęły dwie, lśniące krople, a chłopak spojrzał na niego z niemą prośbą, kładąc na szybie swoją drobną dłoń.

- Dotknij mnie. – powiedział, a przynajmniej tak zdawało się Jonghyunowi, gdy czytał z ruchu jego spierzchniętych warg.

Szatyn wolno podniósł swoją rękę, przykładając ją do szyby w miejscu, w którym znajdowała się dłoń blondyna.

Taemin uśmiechnął się smutno, niepewnie gładząc brudne szkło. Stali tak przez chwilę, patrząc się na siebie z niewypowiedzianą obietnicą, po czym blondyn raz jeszcze przybliżył swoją twarz do szyby i złożył na niej pocałunek.

Jonghyun schylił się lekko i pocałował szkło w miejscu, w którym po drugiej stronie znajdowały się różowe wargi chłopaka. Co z tego, że ludzie patrzyli się na niego jak na idiotę, kiedy w oczach Taemina widział uwielbienie? Kiedyś uznałby to za idiotyzm, teraz wiedział, że to po prostu miłość.

***

- Lekarz powiedział, że wszystko przyjdzie z czasem. – Jonghyun usiadł obok Taemina i wyciągnął swoją rękę w jego stronę. - Dotknij mnie. – już nie pamiętał, który raz mówił te słowa.

Zaczynali od drobnostek – delikatnego muśnięcia dłoni, włosów, siedzenia obok siebie. Kiedy wzrok Taemina robił się rozbiegany, a dłonie drżały, przestawali i czekali do następnego dnia, aby zacząć wszystko od początku.

Blondyn przygryzł wargę i niepewnie ujął jego dłoń. To było dla niego nowe, nieznane uczucie, kiedy czuł ciepło ciała drugiej osoby. Uśmiechnął się pod nosem, patrząc na ich złączone dłonie i zwrócił swój wzrok na twarz szatyna uśmiechającego się do niego z otuchą. Wysunął dłoń z uścisku i skierował ją na usta Jonghyuna, muskając je nieśmiało, z pewną dozą strachu. Były gładkie i lekko wilgotne. Dotknął dłonią policzków, nosa, powiek okolonych długimi rzęsami. Zagłębił palce w gęstych, brązowych włosach, powoli schodząc w dół, na szyję, barki i klatkę piersiową. Jego dłoń drżała, a oddech przyśpieszył, lecz kiedy zamknął na chwilę oczy, objawy choroby zdawały się minąć, albo sprawił to uśmiech Jonghyuna, od którego w jego brzuchu wzlatywało stado motyli.

- Chciałbym cię przytulić. – szepnął.

- I zrobisz to. Mamy dużo czasu Taeminnie.

- Ale ja bym chciał teraz! – naburmuszył się blondyn, uroczo nadymając policzki.

- Nie wiem, czy to dobry pomysł…

- Mogą mnie nawet zapiąć potem w kaftan bezpieczeństwa, przynajmniej będę miał co wspominać. – powiedział stanowczo chłopak, spontanicznie obejmując zdezorientowanego szatyna.

Jonghyun objął go niepewnie, ze strachem obserwując reakcję ciała Taemina.

- I co teraz czujesz? – zapytał, bojąc się odpowiedzi.

- Cholerne motylki. – zaśmiał się blondyn, mocniej wtulając się w jego ramiona.


* na potrzeby opowiadania imię brata Taemina zostało zmienione

11 komentarzy:

  1. Ten shot był naprawdę cudowny. Sama się teraz cieszę,że jeszcze przed szkołą zdążyłam wejść na komputer i go przeczytać. Nie jestem sobie wstanie wyobrazić takiej walki o coś czego się zarazem boisz. Ale się udało przez ich miłość i upór. Taemin wydawał mi się tutaj jeszcze bardziej słodki i kruchy niż w innych opowiadaniach.
    Już nie mogę się doczekać Twojego kolejnego opowiadani szczególnie,że bedzie sie skupiać na mojej ulubionej parze Jongkey <3
    Pozdrawiam i życze dużo weny,
    Yume

    OdpowiedzUsuń
  2. Zazwyczaj nie czytuje JongTae, ale uznałam, że co mi tam, zaryzykuje.
    I nie żałuje. Strasznie mi sie spodobało. Było takie delikatne, subtelne i na swój sposób urocze. Cudownie oddałaś, ze tak powiem, "przemianę" Jonghyuna. To jak zaczął sie martwić o Tae, pomimo że na początku wręcz nim gardził. Sama końcówka sprawiła, że mimowolne "aww" Wyrwało mi się z usta ;3
    Jeśli chodzi o chorobę, to az sama wygooglowałam co nieco o niej, i faktycznie, brak jako takich informacji ;< Jednak najlepiej leczyć przez przezwyciężanie strachu.
    Co do nowego opowiadania, kurcze, nic jeszcze o nim nie powiedziałaś, a ja już czekam z niecierpliwością. Zapewne głównie dlatego, że wszystko będzie skupiać się wokół mojego ukochanego JongKey <3
    Więc nie pozostaje mi nic innego jak życzyć weny~!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie to było urocze. *-* Za każdym razem, kiedy w opowiadaniach jest jakaś choroba, od razu idę do wujka Google po pomoc lub ciocię Wikipedię ke ke. ^^ Faktycznie, nie ma dużo informacji na temat tej choroby i powiem Ci, że gdyby nie ten one shot, sama nie miałabym pojęcia, że takowa istnieje. Miło było patrzeć na przemianę Jonga i narastającą miłość pomiędzy nim i Taeminem. To było takie kochane, że próbował mu pomóc przezwyciężyć choć trochę strach przed dotykiem, co wydaje mi się, że w jakimś sensie się opłaciło, mimo małych chwil paniki młodszego. Nie wiem czemu, ale ostatnio zauważyłam, ze lubię czytać takie one shoty o chorobach i próbie ich pokonania. Mam nadzieje, że kiedyś znowu dodasz coś podobnego, a co do brundych tajemnic to masz rację. Lepiej poczekać na powrót weny niż pisać na przymus. Dlatego też będę wyczekiwała cierpliwie, więc ogromnej weny życzę! ^^

    * http://in-love-dreams.blogspot.com/ * <- jak znajdziesz czas i chęć to zapraszam do siebie na bloga o związkach homo i hetero seksualnych. ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow, to było cudowne, naprawdę. Dlaczego Twoje ficki zawsze są takie dobre? Genialna tematyka, super pomysł, jeszcze lepsze rozwinięcie. Bezpośredniość Taemina przypadła mi do gustu, tak samo jak proces zmiany charakteru Jonghyuna. Ogólnie uwielbiam JongTae, tym bardziej w Twoim wykonaniu. Nie miałam pojęcia, że jest taka choroba i im dłużej myślę, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że pobyt w szpitalu z takim zaburzeniem jest niezbędny. Zastanawiam się też, dlaczego ktoś kazał Jonghyunowi, żeby umył włosy Tae, skoro tak reaguje... Że on sam nic nie powiedział. No nic.
    Czekam niecierpliwie na coś nowego, jednocześnie życząc Ci weny.
    Hwaiting! <3
    Kei.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow, akurat dodałaś w moje urodziny *.* Jeden z najlepszych prezentów ever. Co do treści - kocham, ubóstwiam i inne takie. JongTae <3
    Niecierpliwie czekam na BT albo na SH <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Baaardzo mi się podobało *___*
    Uwielbiam JongTae i przczytałabym wszystko o nich ale ty stanełaś na wysokości zadania :) Świetny pomysł z chorobą Taemina. Mogę tylko powiedzieć, że to byłby świetny temat na dłuższe opowiadanie, bo to za szybko się skończyło :(
    Oby tak dalej ! <3

    SooBum

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny shot. Uwielbiam motyw chorób psychicznych, więc z chęcią zabrałam się za czytanie po samym opisie. No i się nie zawiodłam, a wręcz przeciwnie.^^ W tej chwili nie pamiętam tytułu, ale wiem, że miałaś już jednego fika z wątkiem psychiatryka i również bardzo mi się podobało. Wtedy Key, teraz Tae. *.* Co prawda JongKey jest moim OTP, ale w tym przypadku Taeś sprawdził się idealnie. Ciekawa ta choroba i w pewien sposób problematyczna, ale dobrze, że Taemin daje radę z nią walczyć. To silny dzieciak,który da rade zmienić siebie, bo Jonga już mu się udało. W jego przypadku samo przytulenie wydawało mi się niezwykle romantyczne. Sprawiło biedacowu sporo trudności i Jonghyun również to docenia, co jeszcze bardziej mnie porusza. Z czasem przyjdzie czas na pocałunek i pewnie coś więcej.^^ W końcu uda mu się wyjść z psychiatryka i stworzą normalny związek.^^ Ich przyszłość zapowiada się obiecująco.
    Mam nadzieję, że nie jest to ostatni shot z taką tematyką, bo wprost ją uwielbiam, a Ty idealnie opisujesz takie historie. Po prostu nie da się powiedzieć złego słowa. *.* Bosko. Na maksa wciągnęłam się w ich uczucia i sama dosyć emocjonalnie przebrnęłam przez opowiadanie. Na pewno będę jeszcze do niego wracać.^^ Tego możesz być pewna.^^
    Jeżeli chodzi o nowe opowiadanie, to jestem totalnie podekscytowana. *.* JongKey? *.* Więcej mi do szczęścia nie potrzeba, więcczekam, czekam i jeszcze raz czekam.^^ Powodzenia w pisaniu. Hwighting~~

    OdpowiedzUsuń
  8. O Boże jaki świetny shot! Cudowny, kochany...sama nie wiem co mam napisać. Pełen takich uczuć i widać że Jonghyunowi na serio zależało na Taeminie! Osoby które kochają osoby niepełnosprawne są naprawdę wyjątkowe i zawsze je podziwiam. Lubie pisać takie ff i czytać takie ff ^^ Hwaiting!
    G.G

    OdpowiedzUsuń
  9. Ach, wzruszyłam się. Naprawdę dobre opowiadanie. Mam wrażenie, że cały czas piszesz coraz lepiej i czytanie twoich historii jest dla mnie przyjemnością. Weny życzę, będę oczekiwała kolejnych notek z niecierpliwością ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Przepraszam, że komentuję dopiero teraz, ale nie za bardzo miałam czas;___; Zacznę od tego, że (jak dla mnie) trudno jest oddać w opowiadaniu motyw choroby psychicznej. Ja się z tym namęczyłam, co chwilę coś poprawiałam i ogólnie było mi ciężko. Ale tobie to wyszło genialnie! Choroba wymyślona, ale naprawdę dobrze oddałaś wszystko, o co w niej chodziło. Nie będę się rozpisywać, bo to nie ma chyba sensu. Może jeszcze napiszę, że Jonghyun na początku strasznie mnie wkurzył za takie chamskie i stereotypowe zachowanie, ale potem coś się w nim zmieniło i już było ok^^ A Taemin... Ja go kocham w każdej wersji, więc nie mam zastrzeżeń^^
    Życzę weny i do "Brudnych tajemnic", i do "Saranghae, hyung"<3
    Hwaiting~!
    Pozdrawiam, Yuri^^

    OdpowiedzUsuń
  11. Genialne >_< piekne opowiadanie aż mi się ryczeć zachciało na koniec

    OdpowiedzUsuń